Po ponad miesiącu od katastrofy, która doprowadziła do śmierci 5 osób w kopalni Mysłowice-Wesoła rozpoczęto uruchamianie jednej ze ścian wydobywczych. Poinformował o tym rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego należy kopalnia, Wojciech Jaros.

Rozpoczęcie rozruchu ściany 522 na popołudniowej zmianie stało się możliwe po decyzji dyrektora Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach. Potwierdziła ona, że w zakładzie spełniono wymogi związane m.in. z odpowiednią izolacją i zainstalowaniem dodatkowych urządzeń pomiarowych.

3 listopada w kopalni zakończono prowadzoną od katastrofy akcję pożarową. Dzień później odbyła się tam wizja lokalna, służąca m.in. sprawdzeniu zastosowanych w związku z akcją zabezpieczeń - jedenastu korków przeciwwybuchowych i jednego korka wodnego. Na tej podstawie specjaliści mogli przystąpić do ustalenia granic tzw. pola pożarowego oraz do dalszych działań w tym rejonie. Zmierzały one m.in. do uruchomienia (pod określonymi warunkami) jednej z nieczynnych od katastrofy ścian wydobywczych zakładu.

Jak wyjaśniła rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach Jolanta Talarczyk, warunki te dotyczyły przede wszystkim oceny wpływu eksploatacji górniczej i transportu w planowanej do uruchomienia ścianie nr 522 na znajdujące się w pobliżu pole pożarowe.

7 listopada w Wyższym Urzędzie Górniczym odbyło się drugie posiedzenie komisji powołanej przez prezesa WUG do zbadania przyczyn i okoliczności katastrofy. Eksperci skonsultowali wówczas m.in. bieżącą sytuację w kopalni.

Na razie nie wiadomo, kiedy może powstać końcowy raport z prac komisji WUG. Wielu potrzebnych danych dostarczy dopiero wizja lokalna bezpośrednio w miejscu katastrofy. Wizja stanie się możliwa po wygaszeniu i wychłodzeniu rejonu, w którym doszło do pożaru. Ze wstępnych szacunków zajmującego się tą kwestią zespołu wynika, że może to stać się możliwe w maju lub czerwcu 2015 r. Prace ekspertów nad wyjaśnianiem zdarzeń tego typu trwają zwykle około roku.

6 października na poziomie 665 m kopalni Mysłowice-Wesoła doszło do zapalenia metanu oraz do wybuchu tego gazu. W strefie zagrożenia znajdowało się wówczas 37 pracowników. 36 wyjechało na powierzchnię, 31 trafiło pierwotnie do szpitali.

Katastrofa spowodowała pięć śmiertelnych ofiar. Czterej ciężko poparzeni górnicy w wieku 26, 28, 29 i 32 lat zmarli w kolejnych dniach w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Kolejną ofiarą stał się 42-letni kombajnista, którego ratownicy odnaleźli w 12. dobie prowadzonych w trudnych warunkach poszukiwań.