Znany kardiochirurg Mirosław G. broni się przed zarzutami w warszawskiej prokuraturze - ustalili reporterzy śledczy RMF FM. 3 czerwca prokurator postawił lekarzowi kolejne zarzuty. Wtedy Mirosław G. nie zdecydował się złożyć wyjaśnień. Na jego prośbę do przesłuchania doszło dziś.

Najnowsze zarzuty dla Mirosława G. - przypomnijmy - dotyczą słynnej już w mediach operacji Floriana Mastalerza, podczas której kardiochirurg pozostawił w sercu pacjenta gazik. Mastalerz zmarł kilka tygodni później. Prokuratorzy zamówili kilka opinii biegłych, w tym sławy kardiochirurgii z Zachodu. Większość z nich była dla kardiochirurga pozytywna, jednak ostatnia opinia okazała się druzgocąca. Dlatego też prokuratorzy zdecydowali się postawić mu dwa zarzuty.

Narażenia pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, a także nieumyślne spowodowanie śmierci pacjenta - wyjaśnia Dariusz Ślepokura z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Mirosław G. zaczął składać zeznania o godz. 10. Jest w towarzystwie adwokata rodziny pokrzywdzonego, Rafała Rogalskiego. Według ustaleń reporterów śledczych RMF FM Marka Balawajdra i Romana Osicy, kardiochirurg nie przyzna się do winy, powoła się na wcześniej zrobione ekspertyzy oraz swoje doświadczenie - zrobił kilkaset operacji na otwartym sercu.

Miłosław G. gotów jest też wskazać kolejne autorytety w kardiochirurgii, które poświadczą, że nie popełnił błędu. Jego zdaniem pozostawienie gazika nie miało bezpośredniego wpływu na śmierć pacjenta.