300 mln dolarów utraciły polskie firmy, które od pięciu miesięcy nie mogą eksportować żywności do Rosji - wynika z wyliczeń, które drukuje dziś "Rzeczpospolita". Jednak dzięki zamkniętej granicy inflacja u nas w Polsce jest rekordowo niska.

Rosjanie – przypomnijmy – zamknęli swoje granice przed naszym mięsem i produktami roślinnymi w połowie listopada ubiegłego roku. Powodem wprowadzenia zakazu było wykrycie sfałszowanych świadectw weterynaryjnych i fitosanitarnych.

Do tej pory polskim urzędnikom nie udało się przekonać służb rosyjskich do wznowienia importu naszych produktów. Kolejne rozmowy mają się odbyć w Moskwie po 20 kwietnia.

Być może wcześniej anulowany zostanie zakaz importu polskiego mięsa na Ukrainę. Ale nie wszyscy polscy importerzy chcą czekać, zwłaszcza że polskie mięso za wschodnią granicą jest w cenie. Kwitnie więc przemyt.

Reporter RMF Marcin Lorenc rozmawiał z kierowcą, który nielegalnie przewoził mięso nawet kilka razy w tygodniu. Przemyt – jak mówi mężczyzna – to bardzo duże pieniądze. Za wyładowany produktami garmażeryjnymi samochód dostawczy można dostać kilka tysięcy dolarów, za ciężarówkę – nawet kilkadziesiąt tysięcy.

Kierowca - jak twierdzi - sam zrezygnował, ale jego koledzy nadal przemycają. Proceder kwitnie pod nosem celników.