Policjanci z podwarszawskiego Wołomina wspólnie z Austriakami zatrzymali pięciu mężczyzn, którzy na szeroką skalę organizowali w Austrii kradzieże japońskich aut. Funkcjonariusze szacują, że złodzieje mogli w sumie ukraść, sprowadzić do Polski i sprzedać na części ponad tysiąc samochodów.

Szajka działała od wielu miesięcy. Kiedy Austriacy zorientowali się, że wiele skradzionych u nich samochodów może trafiać do naszego kraju, wraz ze stołecznymi policjantami rozpoczęli międzynarodowe śledztwo. Z zebranych informacji wynikało, że grupa składała się nie tylko z osób zajmujących się kradzieżami aut, lecz również z tzw. wozaków, czyli kierowców, którzy kradzionymi autami przejeżdżali z Austrii do Polski, oraz paserów. Ci ostatni zajmowali się nie tylko demontażem i handlem częściami, ale także legalizowaniem i sprzedażą na terenie Polski kradzionych aut.

Kilka dni temu wołomińscy kryminalni ustalili, że dwie osoby zajmujące się wyszukiwaniem i kradzieżą aut pojechały do Austrii. Pociągiem z Warszawy do Wiednia dojechało do nich także dwóch wspólników, którzy najprawdopodobniej mieli odebrać i przewieźć do Polski skradzione auta. Te informacje natychmiast dotarły do austriackich funkcjonariuszy SOKO i Krajowego Urzędu Kryminalnego.

Policjanci rozpoczęli obserwację miejsc - zarówno w Austrii, jak i w Polsce - gdzie mogli przebywać przestępcy. Następnego dnia rano w Wiedniu zatrzymano 28-letniego Tomasza M., ps. "Kocur", który prowadził skradzioną kilka minut wcześniej hondę, oraz 39-letniego Roberta B., ps. "Szkarada" i 27-letniego Arkadiusza T., ps. "Abdul" - organizatorów kradzieży, a zarazem przywódców gangu.

W wynajmowanym przez mężczyzn mieszkaniu w Wiedniu policjanci znaleźli liczne przedmioty służące do kradzieży samochodów, sfałszowane dokumenty i polskie tablice rejestracyjne. Wszyscy zatrzymani trafili już na trzy miesiące do aresztu.

Niemal w tym samym czasie, kiedy szefowie grupy wpadli w Wiedniu, w "dziupli" w Kobyłce podczas demontażu skradzionej w Austrii hondy CRV policjanci zatrzymali 26-letniego Mariusza C., ps. "Czerak", i 28-letniego Przemysława S. Wobec pierwszego z nich sąd w Wołominie zastosował tymczasowy areszt, drugi został objęty policyjnym dozorem.

(bs)