Na moście we Frydrychowicach niedaleko Andrychowa pojawiły się znicze. Mieszkańcy zapalili je, by upamiętnić ofiary tragicznego nocnego wypadku. Zginęło w nim troje osiemnastolatków - dwie dziewczyny i chłopak. Samochód, którym podróżowali, na łuku drogi wpadł w poślizg i na moście zsunął się do wezbranej rzeki Frydrychówki.

Kierowcę wyciągnęli ratownicy, ale chłopak zmarł po prawie godzinnej reanimacji. Po kilkugodzinnych poszukiwaniach policjanci odnaleźli też ciała dwóch dziewczyn. Czwarty pasażer, który przeżył wypadek, wydostał się z auta o własnych siłach.

Rzecznik straży pożarnej podkreśla, że miejsce, w którym doszło do tragedii, jest szczególnie niebezpieczne. W przeszłości wielokrotnie dochodziło tam do wypadków. Z kolei okoliczni mieszkańcy w rozmowie z reporterem RMF FM Maciejem Grzybem zwracają uwagę na stan przeprawy.Most powinien być wyremontowany razem z drogą, nie zrobili tego. A ten wypadek by się nie zdarzył. Teraz to na rowerze wpadnie do wody, a co dopiero samochodem. Te barierki nie mają szans ochronić, są zgnite - mówią.