Krakowskiej prokuraturze nie udało się potwierdzić informacji, że na prywatnej działce w miejscowości Zalas pod Krakowem, znajdowały się ukryte odpady medyczne. Doniesienie w tej sprawie złożył jeden z pracowników firmy zajmującej się utylizacją niebezpiecznych substancji. O tajemniczych zakopanych workach mówili także okoliczni mieszkańcy. Działka, na której znajduje się wysypisko gruzu i ziemi, została przekopana do głębokości ponad trzech metrów.

Na działce miałyby się znajdować się strzykawki, bandaże i opatrunki. Było podejrzenie, że firma, która miała odpady utylizować, dla oszczędności zakopywała je w ziemi.

W czwartek działka była przekopywana. Spycharko-koparka wjechała na teren dzikiego wysypiska śmieci. Ma ono powierzchnię kilku arów i graniczy z jednej strony z lasem, z drugiej z domami i kopalnią porfiru. Widać, że miejsce to jest często odwiedzane, bo jest tutaj kilkadziesiąt warstw śmieci o grubości nawet 5 metrów.

Przez kilka godzin koparka wykopała trzy duże dziury, ale oprócz gruzów nic w nich nie znaleziono.

Według informacji prokuratury, w miejscu gdzie pracowała koparka, miało być zakopanych aż 120 worków z odpadami medycznymi. Prokuratura ma zeznania świadka, który współpracował z firmą zajmującą się utylizacją odpadów. To on zawiadomił śledczych o możliwości popełnienia przestępstwa i wskazał miejsce, gdzie ukryte zostały worki. Nie spodziewamy się tutaj ewentualnych szczątek ludzkich - powiedziała prokuratora Wioletta Jędrychowska-Jaros.

Na miejscu była także policja i sanepid. Funkcjonariusze zabezpieczali teren. Przedstawiciele sanepidu mieli stwierdzić, czy nie doszło do skażenia wód gruntowych.

Prokuratura po nieudanych poszukiwaniach nie podjęła jeszcze decyzji o kolejnych krokach w celu wyjaśnienia informacji o zakopanych workach z odpadami medycznymi.