40-latka z Gorlic wjechała samochodem pod pociąg relacji Zagórz-Stróże, na przejeździe kolejowym w małopolskim Bieczu. Kobiecie nic się nie stało. Ranny został jej ośmioletni syn. Dziecko ze złamaniami kości twarzy trafiło do szpitala. Roczna córka kobiety jest pod obserwacją lekarską.

Przyczyny wypadku, do którego doszło wczoraj, około 20:20, wyjaśnia Komisja Badania Wypadków Kolejowych. Jak mówi Katarzyna Cisło z małopolskiej policji, nie wiadomo, dlaczego kierująca oplem wjechała pod nadjeżdżający pociąg:

Cytat

Zarówno kierująca, jak i maszynista byli trzeźwi
- powiedziała Katarzyna Cisło z zespołu prasowego małopolskiej policji

Auto po zderzeniu z lokomotywą było wleczone po torach około 100 metrów.

Pogotowie na miejscu udzieliło pomocy poszkodowanym, którzy wyszli z samochodu o własnych siłach. 

Do wypadku doszło na niestrzeżonym przejeździe kolejowym. 

Cytat

Był to ostatni pociąg na tej trasie tej doby, dlatego wypadek nie spowodował utrudnień w kursowaniu pociągów pasażerskich, a po 3,5 godzinie udało się przywrócić normalny ruch
powiedział Piotr Hamarnik z zespołu prasowego PKP PLK

Dla pięciu osób podróżujących pociągiem zorganizowano transport zastępczy.