Szczątki ponad 190 osób odkryto podczas prac ekshumacyjnych na terenie aresztu śledczego w Białymstoku. Ekshumacje związane są ze śledztwami Instytutu Pamięci Narodowej w sprawie zbrodni funkcjonariuszy UB. Prace będą kontynuowane jesienią.

Szczątki ok. 180 osób odnaleziono w czasie 4-tygodniowych prac ekshumacyjnych. "Wraz ze szczątkami odkrytymi na terenie aresztu w lipcu i październiku ubiegłego roku, daje to w sumie liczbę szczątków ponad 190 osób, mężczyzn, kobiet i dzieci"- informuje IPN. Ekshumacje prowadzone były głównie na tyłach aresztu, na terenie dawnego ogrodu tej placówki, potem także w piwnicach budynku administracyjnego.

Wśród odnalezionych rzeczy osobistych ofiar były m.in. medaliki i krzyżyki. "Kobiety, dzieci i mężczyźni, na których szczątkach nie znaleziono śladów postrzałów z broni palnej, mogą być ofiarami epidemii bądź głodu" - czytamy w komunikacie IPN. Mamy do czynienia z czystym ludobójstwem, zbrodnią przeciwko ludzkości - powiedział prokurator pionu śledczego IPN w Białymstoku Zbigniew Kulikowski. Miejsce odkrywanych pochówków nazywa "białostockim polem śmierci wykorzystywanym przez wszystkich zbrodniarzy". Są tam ofiary z różnych okresów okupacji wojennej, jak i ofiary zbrodni UB. 

Z całą pewnością są tu ofiary zbrodni komunistycznych, o czym świadczą czaszki ze śladami postrzałów metodą katyńską i pociski, najprawdopodobniej z pistoletu TT. To mogą być również rodziny oficerów Armii Czerwonej, które nie zdążyły się ewakuować w 1941 r. i zostały aresztowane przez Niemców - dodał Kulikowski. Jak podkreśla, na razie kluczową sprawą jest zakończenie ekshumacji. Kolejny etap tych prac planowany jest we wrześniu. 

Historycy zaskoczeni rozmiarem zbrodni

Określenia "pole śmierci" używa również, uczestniczący w pracach, archeolog Adam Falis. Jak ocenia, to pole grobowe wyjątkowe w skali Polski, ponieważ było wykorzystywane do pochówków prawdopodobnie przez UB oraz niemieckich i - być może - również sowieckich okupantów. Zwraca też uwagę na wielość przyczyn śmierci ofiar. Historyk IPN w Białymstoku dr Marcin Zwolski IPN w Białymstoku przyznaje, że jest zaskoczony liczbą ofiar, których szczątki już odkryto oraz tym, że nie wiadomo ile ich jeszcze będzie. Zaskoczony jest też dużą liczbą szkieletów dziecięcych.

Przekazy dotyczące liczby osób zamordowanych w więzieniu były daleko nieprecyzyjne. Dzięki tym badaniom będzie można je zweryfikować. Ale najważniejsze jest to, że będziemy mogli wszystkie znalezione tu ofiary godnie pochować, przywrócić im należną godność. Liczę też, że choć części z nich uda się przywrócić również tożsamość - dodał Zwolski.

 Odnalezione szczątki są oczyszczane, opisywane i wydobywane. Pobierany jest też z nich materiał do badań identyfikacyjnych. Zajmują się tym specjaliści z Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów. Równolegle IPN prowadzi akcję pobierania materiału DNA od rodzin ofiar zbrodni komunistycznych w regionie, w tym także od osób, których bliscy mogli zginąć lub zostać pochowani na terenie aresztu.

(ug)