​Fotoradar lubelskiej straży miejskiej jest coraz mniej dochodowy. W ciągu ostatnich 12 miesięcy zarobił prawie 560 tysięcy złotych. To o prawie dwie trzecie mniej niż rok wcześniej. Mimo mniejszych wpływów, strażnicy są zadowoleni. Kierowcy jeżdżą bowiem bezpieczniej.

W zeszłym roku zdjęcia odebrało niewiele ponad 7,7 tys. kierowców jeżdżących po ulicach Lublina. Ukarano ich mandatami wynoszącymi w sumie prawie 560 tysięcy złotych. Rok wcześniej fotoradar zarobił prawie 1,4 miliona złotych. Wyższe były mandaty wynikające z większych przekroczeń prędkości. Co ciekawe, w 2012 roku ukaranych kierowców było dwa razy więcej niż w ostatnich dwunastu miesiącach.

W Lublinie nikt nie martwi się obniżeniem wpływów. Skoro mandatów jest mniej, znaczy to bowiem, że kierowcy jeżdżą bezpieczniej. Jak podkreślają strażnicy, w miejscach wyznaczonych do kontroli rzeczywiście nie było poważnych wypadków. Kierowcy odruchowo zwalniali przed masztami fotoradarów, nawet jeśli nie było w nich urządzenia, bo lubelska Straż Miejska ma tylko jeden aparat, a masztów było kilkanaście.

Lubelska straż zrezygnowała z używania masztów w związku z różnymi interpretacjami przepisów. W czerwcu wchodzi również w życie nowe prawo, które nakazuje likwidację masztów-atrap, czyli bez działającego urządzenia. Straż miejska nie zamierza kupować kolejnych. Obecnie kontrole prowadzone są wyłącznie z trójnogu na wyznaczonych, odpowiednio oznakowanych ulicach.

Strażnicy z Lublina nie będą próbować zwiększać wpływów z mandatów. Jak zapewniają, miejsca kontroli wciąż będą podawane do publicznej wiadomości, bo fotoradar ma przede wszystkim poprawić bezpieczeństwo, a nie zarabiać pieniądze.

(MRod)