Przed sądem okręgowym ruszył proces w sprawie katastrofy drogowej w Chrzczonowicach w Łódzkiem. 4 lata temu tir zderzył się tam z busem, którym jechali pracownicy firmy ochroniarskiej. 8 osób zginęło, a 10 zostało rannych.

Do tragicznego wypadku doszło w czerwcu 2011 roku w miejscowości Chrzczonowice (Łódzkie) na krajowej "ósemce". Kierowana przez Tomasza B. ciężarówka zjechała na przeciwny pas i zderzyła się z busem; 8 osób zginęło (pięciu mężczyzn, w tym kierowca busa, oraz trzy kobiety). 31-latek nie przyznał się do winy. Grozi mu do 8 lat więzienia.

Śledztwo w tej sprawie prowadziła prokuratura w Rawie Mazowieckiej. Powołano m.in. kilku biegłych z zakresu techniki samochodowej i ruchu drogowego.

Według prokuratury - w oparciu o kompleksową opinię biegłego z Politechniki Łódzkiej - ustalono, że przyczyną katastrofy było niewłaściwe zachowanie kierującego ciężarowym renault, który z nieustalonych przyczyn zjechał na przeciwny pas ruchu. Oba pojazdy były sprawne technicznie przed wypadkiem. Z opinii biegłych wynikało, że jedna z opon pękła w samochodzie ciężarowym w wyniku wypadku, a nie przed nim.

Analiza tachografu wykazała, że tir jechał z prędkością ok. 85 km/godz. na odcinku drogi, gdzie obowiązywało ograniczenie do 70 km. Ustalono też, że bus - bezpośrednio przed wypadkiem - hamował z prędkości 70 km/godz. do mniej więcej 42 km/godz.

Ciężko ranny w wypadku kierowca tira przez kilka miesięcy był hospitalizowany. Ostatecznie usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. Biegli psychiatrzy uznali, że mężczyzna był poczytalny w chwili wypadku i może brać udział w postępowaniu. Przed sądem odpowiada z wolnej stopy.

(es)