Licznik BMW 320, którym kierował Dariusz K., gdy potrącił śmiertelnie kobietę na Ursynowie, zatrzymał się na 85 km/godz. – dowiedział się portal tvp.info. Oznacza to, że muzyk jechał z prędkością znacznie przekraczającą dozwolone w tym miejscu 50 km/godz. Zdaniem świadków samochód mógł pędzić nawet powyżej 100 km/godz. Informacje zweryfikuje biegły z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych.

Z ustaleń portalu tvp.info wynika, że gdy samochód, którym kierował Dariusz K. uderzył w kobietę na przejściu dla pieszych, na liczniku było 85 km/godz. Takie było wskazanie urządzenia, gdy policjanci dokonywali oględzin pojazdu. Oznacza to, że przekroczył on dozwoloną prędkość co najmniej o 35 km/godz. Wiadomo, że kierowca próbował hamować, co oznacza, że prędkość mogła być znacznie większa. Świadkowie przesłuchani przez prokuraturę opowiadali, że auto mogło pędzić ponad 100 km/godz.

Śmiem twierdzić, że jeżeli wskazówka prędkościomierza zatrzymała się na 85 km/godz., to jest w 100 proc. pewne, że kierowca jechał z niedozwoloną prędkością i niezgodnie ze wskazaniem znaków drogowych. I jest duże prawdopodobieństwo, że jechał szybciej niż 85 km/godz. Jadąc nawet 85 km/godz. w ciągu sekundy pokonał ok. 23 metrów - powiedział tvp.info mł. insp. Marek Konkolewski, z Biura Ruchu Drogowego KGP.

Wypadek po kokainie

Mokotowscy śledczy przedstawili Dariuszowi K. zarzuty umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym w związku z tym, że kierując samochodem BMW 320 po zażyciu środka odurzającego w postaci kokainy, nie zatrzymał się na czerwonym świetle i na przejściu dla pieszych śmiertelnie potrącił 63-letnią kobietę. Muzyk twierdził, że niczego nie pamięta, odmówił odpowiedzi na pytania i podkreślił, że nie będzie składał wyjaśnień.

Chciał 500 tys. zł poręczenia

Dariusz K. był gotów wpłacić 500 tys. zł poręczenia majątkowego, byleby tylko uniknąć aresztowania. Sąd jednak nie zgodził się na takie rozwiązanie i przychylił do wniosku prokuratury o tymczasowe aresztowanie muzyka.

Edyta Górniak wydała oświadczenie

Zaraz po rozpętaniu się medialnej burzy, Edyta Górniak wyjechała na Mazury, gdzie pod opieką dziadka (ojca jej byłego męża) przebywa 9-letni syn Allan. Wydała również komunikat, prosząc media o okazanie szacunku wobec trudnego czasu dla rodziny Dariusza.

Szanowni Państwo,

W odniesieniu do tragicznych wydarzeń ostatnich dni, apeluje do wszystkich Mediów, o okazanie szacunku wobec trudnego czasu dla Rodziny Darka.
Jednocześnie niniejszym zaznaczam, iż ponad ten komunikat, nie było i nie będzie żadnego komentarza dotyczącego ostatnich wydarzeń, ze strony zarówno mojej osoby, jak i ze strony moich współpracowników.

"Niech Bóg da ludziom Światło i Miłość, wskaże drogę zagubionym
i niech zawsze będzie w sercach osób, które Go potrzebują."

TVP Info/ RMF FM

(ug)