Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy nie wycofa się z prac „białego szczytu” - dowiedziała się reporterka RMF FM Kamila Biedrzycka. Od kilku tygodni lekarze grozili, że zerwą rozmowy ze stroną rządową, bo nie mogą doczekać się konkretów. Zmienili jednak zdanie.

Wygląda na to, że OZZL wystraszył się opinii publicznej i medialnych zdolności premiera Donalda Tuska. Zostaliśmy wpuszczeni w pułapkę. Cokolwiek byśmy nie zrobili, będzie źle - mówi Krzysztof Bukiel. Dodaje, że mniejszym złem w tym przypadku będzie uczestnictwo w „białym szczycie”: Rzucając to, narazimy się na to, że zaraz wyjdzie uśmiechnięty Donald Tusk i powie, że to są oszołomy, które nie chcą dialogu, tylko chcą konfrontacji. Komu ludzie uwierzą? Oczywiście, że jemu.

Z jednej strony szef OZZL Krzysztof Bukiel zastrzega, że stanowiska nie zmienił i nadal uważa, że „biały szczyt” zmierza do nikąd. Z drugiej jednak strony, w ubiegłym tygodniu w rozmowach nastąpił podobno mały przełom. Sprawy w swoje ręce wziął profesor Marek Safian i zmienił zasady prowadzenia rozmów. Ich tematy zostały uogólnione a konkretne zespoły nie zajmują się już szczegółami, ale zbiorem czterech, pięciu szerszych problemów. Pozwala to na lepszą organizację pracy i prawidłowy tok dyskusji.

Sam Bukiel twierdzi, że dyskusja z głowy została postawiona na nogi i wszystko nabiera logicznego ładu. Na razie trudno mówić o przełomie, ale o małej odwilży na pewno tak.

To nie jedyna przyczyna planowanej decyzji związkowców. Jeżeli OZZL wycofałby się z rozmów, straciłby prawo do krytyki „białego szczytu”, bo jak wiadomo, nieobecni głosu nie mają.