Bracia, którzy niemal spłonęli w samochodzie w Skierniewicach, oddychają już samodzielnie i powoli zaczynają normalnie jeść. Jak informuje w rozmowie z reporterką RMF FM doktor Iwona Dąbrowska, w ciągu kilku chłopcy prawdopodobnie trafią na oddział chirurgiczny. Obaj się śmieją, młodysz się z nami kłóci - dodaje lekarka.

Są wybudzeni. Obydwaj są w stanie ogólnym znacznie lepszym. Starszy chłopiec jest po przeszczepie. Obydwaj będą mieli jutro zmieniane opatrunki na twarzy i na rączkach. Myślę, że w ciągu kilku dni planujemy przekazanie ich do oddziału chirurgicznego, bo nasza rola skończyła się w tym momencie. Obydwaj oddychają samodzielnie, obydwaj się śmieją, rozmawiają z nami, młodszy się z nami wykłóca. Także stan ich neurologiczny po tym ciężkim zatruciu tlenkiem węgla również jest dobry - mówi Agnieszce Wyderce doktor Dąbrowska.

Niestety przed chłopcami jeszcze przeszczep skóry na rękach oraz leczenie oparzeń twarzy. Na koniec potrzebna będzie rehabilitacja.