Na listę refundacyjną trafił w końcu ubiegłego roku fingolimod, nowoczesny preparat dla osób chorych na stwardnienie rozsiane. Jednak przez opieszałość Narodowego Funduszu Zdrowia chorzy nadal nie mają dostępu do tego leku - informuje "Dziennik Polski".

Zdaniem cytowanego przez gazetę neurologa prof. Jerzego Kotowicza, w wielu najcięższych przypadkach to jedyny skuteczny lek, podawany w tzw. drugim rzucie tej choroby. W Polsce od lat posiada on wszelkie zezwolenia i lekarze mogą przepisywać go pacjentom - tyle, że na 100 proc. odpłatności. Miesięczna kuracja kosztuje 8-9 tysięcy złotych.

Dlatego wiedząc o wpisaniu leku na listę refundacyjną, na początku stycznia chorzy udali się do lekarzy w przekonaniu, że zostaną umieszczeni w szpitalu, gdzie otrzymają potrzebną im dawkę fingolimodu (po zaaplikowaniu leku przez około 8 godzin pacjent musi być pod obserwacją lekarską). Niestety, dowiedzieli się, że NFZ nie wydał koniecznych decyzji i kurację będą mogli rozpocząć najwcześniej za kilka tygodni.

Na pytanie gazety fundusz odpisał, że ogłosi konkursy na realizację programu leczenia fingolimodem i najpóźniej pod koniec lutego wyłonione w nich placówki zaczną przyjmować pacjentów chorych na SM.