Ostatniego dnia października zamknięte zostanie historyczne berlińskie lotnisko Tempelhof. Niegdyś był to największy budynek świata. Dla berlińczyków port jest symbolem mostów powietrznych, dla Polaków - ucieczki i wolności. Do 1987 roku na legendarnym Tempelhofie wylądowało 16 niezapowiedzianych samolotów z Polski.

Niemiecka korespondentka RMF FM Monika Sędzierska dotarła do świadka tamtych wydarzeń. Klaus Eisermann pracuje na berlińskim Tempelhofie od 45 lat. Zna tam każdy kąt i doskonale pamięta niezapowiedziane lądowania gości z Polski. Najmniej zamieszania robiły wówczas małe samoloty rolnicze:

Najwięcej problemów przysparzały samoloty pasażerskie. Porywacze mogli być bowiem uzbrojeni. Trzeba więc było ewakuować podróżnych i przeszukać samolot. Kiedy padało magiczne słowo "azyl", sytuacja dodatkowo się komplikowała, bowiem porywacze podlegali prawu amerykańskiemu. Dla pasażerów była to bardzo stresująca sytuacja.

A jak patrzyło się wtedy w Berlinie na nieproszonych gości z Polski?