"Poznałem go jako intelektualistę o niezwykle głębokich i interesujących poglądach, wielkiej erudycji. Był szczególnym politykiem. Budował demokrację państwa, a jednocześnie przeżył wielką traumę związaną z "rozwodem" Czechosłowacji. Mówił mi, że był tego przeciwnikiem. Chciał utrzymania jedności Czechosłowacji" - wspomina Vaclava Havla Aleksander Kwaśniewski. "Był politykiem niepolitycznym" - dodaje były prezydent Polski w rozmowie z RMF FM.

Jak pan prezydent wspomina Vaclava Havla?

Miałem okazję do wielu spotkań z Havlem. Nawet do bliższego poznania, ponieważ kiedy on już nie był prezydentem, zaprosiłem go na wakacje w Juracie. Spędził tam dwa tygodnie z żoną i swoimi psami. Pisał wtedy książkę. Był bardzo zadowolony, bo co rano na wieży z samej góry miał widoki na zatokę i na morze. Dla Czecha to niecodzienny widok. Szukał tam weny. Poznałem go jako bardzo miłego człowieka, bardzo normalnego, bardzo skromnego, nawet wycofanego. Z drugiej strony intelektualistę, o niezwykle głębokich i interesujących poglądach, wielkiej erudycji. Po trzecie polityka, który był niepolityczny. Nie opierał się na żadnej partii politycznej, był przewodnikiem, mentorem, a nie politykiem w tradycyjnym znaczeniu tego słowa. Postać ze wszech miar wyjątkowa. Wielki żal, że nie żyje. Wiedzieliśmy o jego chorobie, wiedzieliśmy, że walkę rakiem z płuc prowadził wytrwale, przy wielkim wsparciu żony. Dasza była ogromnym oparciem.

Jakim politykiem był Havel?

Politykiem był szczególnym. Był w opozycji, marzył o wolności, co wydawało się mało realne w warunkach komunizmu czechosłowackiego, który był nieporównywalnie ostrzejszy aniżeli to, co znamy z Polski. Vaclav był współautorem i animatorem aksamitnej rewolucji, "sametowej" rewolucji, jak nazywają ją Czesi. To wyniosło go na stanowisko prezydenta wolą narodu, bez konieczności głosowania. Było jasne, że w wolnej Czechosłowacji on jest najbardziej predestynowany, żeby taką funkcję przejąć. Budował demokrację państwa, a jednocześnie przeżył wielką traumę związaną z "rozwodem" Czechosłowacji. Mówił mi, że był tego przeciwnikiem. Chciał utrzymania jedności Czechosłowacji, ale wtedy inne siły doprowadziły do podzielenia tych państw.

Później, jako prezydent Czech był niezwykle zaangażowany w sprawy współpracy euroatlantyckiej, był wielkim zwolennikiem NATO. Wspólnie podpisywaliśmy akces to NATO przez telebim, który był ustawiony u mnie, w Pałacu Prezydenckim. Wiele razy spotykaliśmy się na spotkaniach natowskich, był przekonanym zwolennikiem paktu. Podobnie jak był przekonanym Europejczykiem, bardzo zabiegał, żeby nasze kraje znalazły się w Unii Europejskiej. To były jego sukcesy.

Słabością było z kolei to, że nie sprzyjały mu środowiska polityczne Czech. Znane są jego spory z głównymi siłami politycznymi w Czechach, ODS-em i Partią Socjaldemokratyczną. To była jego frustracja. Generalnie żył w czasach niezwykłych. Przewodził państwu, które zmieniało swój charakter z niedemokratycznego w demokratyczny i stawało się członkiem ważnych struktur europejskich i światowych. Havlovi, jako politykowi, to właśnie będzie zapamiętane.

Co by było, gdyby Vaclava Havla nie było w polityce?

Polityka byłaby uboższa. To, co Havel wnosił, to jego inność. Był w polityce, ale był przede wszystkim dramaturgiem, intelektualistą. Mówił o wartościach, sprzeciwiał się partyjniactwu. Biorąc pod uwagę, że polityka jest zorganizowana przez partie i wokół nich się kręci, to był głos interesujący, z drugiej strony bardzo osamotniony. Ważne, że taki człowiek był, bo wnosił do tej debaty politycznej inne spojrzenie. Jestem mu za to bardzo wdzięczny. Rozmowa z Havlem nigdy nie była banalna. To nigdy nie było tak, że mamy agendę rozmów, które trzeba załatwić. Spotkanie z nim zawsze wykraczało poza rutynę - cały Havel. Najtrudniej rozmawiało się z nim o tym, co było przygotowane. On tego nie lubił. Źle się czuł w sytuacjach oficjalnych, protokolarnych, takich , które ograniczały jego osobowość. Z drugiej strony nie był postacią dominującą, raczej skromną, która spokojnym głosem przedstawiała swoje racje. Tekst słynnego eseju Havla był podstawą, fundamentem budowania opozycji w Czechosłowacji. "Siła bezsilnych" - to oddawało jego charakter. Sam nie sprawiał wrażenia wulkanu siły, a jednocześnie jego argumenty, sposób myślenia i ciepło czyniły go osobą wpływową.