Nie czuję się winny - mówi RMF FM Jacek Kurski. W Prawie i Sprawiedliwości wszczęto postępowanie dyscyplinarne przeciwko posłowi. Chodzi przede wszystkim o nieeleganckie zachowanie Kurskiego wobec posłanki PiS Jolanty Szczypińskiej i za nieobecności w Sejmie.

W żadnej wypowiedzi nie upokorzyłem, czy nie chciałem zaszkodzić komukolwiek. Ani koleżankom, ani kolegom z klubu. W związku z czym uważam te zarzuty za efekt jakiegoś przekłamania albo nieporozumienia - mówi Kurski.

Postępowanie dyscyplinarne zostało wszczęte na wniosek szefa PiS-u Jarosława Kaczyńskiego.

Przypomnijmy: W 2005 roku Kurski został usunięty z PiS za mówienie, że dziadek Donalda Tuska należał do Wehrmachtu. Po kilku tygodniach poseł wrócił do partii. Kurskiemu „zdarzyła” się również grzywna z nieobecność podczas głosowania.

Jednak Karol Karski, rzecznik dyscypliny w PiS twierdzi, że nie mamy do czynienia z recydywą i te zdarzenia nie będą miały wpływu na karę: Można powiedzieć, że nie za tego typu działania był poprzednio ukarany. Z recydywą mamy do czynienia wtedy, kiedy się popełnia czyny tożsame, a zabronione przez przepisy.

Karski przekonuje, że na pewno nie chodzi o to, że poseł Kurski stanął ostatnio w obronie innego sądzonego posła Pawła Zalewskiego: Te wnioski od prezesa Kaczyńskiego oraz przewodniczącego Kuchcińskiego są wcześniejsze od ewentualnych wyimaginowanych wypowiedzi posła Kurskiego na temat posła Zalewskiego.

Kurski ma bowiem odpowiadać za całokształt, od torebki posłanki Szczypińskiej, po stosunek do innych klubowych kolegów i obowiązków poselskich.