Nie będzie długiego procesu 22 pseudokibiców, oskarżonych o udział w śmiertelnym pobiciu mężczyzny przy ul. Dobrego Pasterza w Krakowie. Na pierwszej rozprawie oskarżeni zadeklarowali chęć poddania się karze, a sąd przychylił się do ich wniosków. Proponowane kary wynoszą od dwóch i pół do pięciu lat więzienia. Wyrok zapadnie w poniedziałek.

Do śmiertelnego pobicia doszło we wrześniu 2012 roku przy ul. Dobrego Pasterza w pobliżu Multikina. Bójka rozegrała się między pseudokibicami dwóch krakowskich klubów piłkarskich. Bezpośrednią przyczyną był zatarg między dwoma mężczyznami z powodu smyczek z symbolami klubów. Spotkali się wieczorem przed kinem, a po wymianie zdań rozeszli. Obaj zwołali jednak za pomocą sms-ów swoich znajomych.

Po seansie filmowym doszło do bójki. Zmarł 32-latek ugodzony nożem w plecy, a poważnie ranny został 41-letni mężczyzna. Na miejscu zdarzenia policjanci znaleźli porzucone przez sprawców maczety, noże i pałki.

Według prokuratury, 22 oskarżonych wzięło udział w śmiertelnym pobiciu, a 12 z nich posiadało niebezpieczne narzędzia (noże, stylisko od siekiery, miotacz gazu, pałkę teleskopową). Ponadto oskarżeni usiłowali pobić kolejnych siedem osób, które zdołały jednak uciec.

Na pierwszej rozprawie sąd zaproponował, by wszyscy oskarżeni dobrowolnie poddali się karze bez przeprowadzania przewodu sądowego. Po przerwie, podczas której toczyły się negocjacje, wszyscy oskarżeni wyrazili na to zgodę. W ten sposób proces, w którym do przesłuchania było 240 świadków, został ograniczony do kilku rozpraw. We wtorek sąd zamknął przewód sądowy, wysłuchał mów stron i odroczył ogłoszenie wyroku do poniedziałku.

Zdaniem niektórych obserwatorów, kary proponowane za pobicie przy ul. Dobrego Pasterza są zbyt łagodne w porównaniu z wyrokami, jakie zapadły w sprawie śmiertelnego pobicia Tomasza C., ps. "Człowiek". Proces 11 pseudokibiców oskarżonych o udział w tym pobiciu zakończył się przed krakowskim sądem w grudniu 2013 roku. Sąd nieprawomocnie skazał ośmiu z oskarżonych na kary od 8 do 10 lat więzienia.

Kary uzgodnione z prokuratorem są wynikiem kompromisu wypracowanego w toku rozmów trwających kilka miesięcy. Na pewno nie powinny być uznawane za łagodne, bo przecież na ławie oskarżonych nie ma osoby, która zadała śmiertelny cios, a rola większości uczestników zdarzenia polegała na biegu w stronę napastników kibicujących drużynie przeciwnej - podkreślił jeden z obrońców występujących w sprawie, mec. Maciej Burda. Jak dodał, "wielu z biegnących nawet nie zdołało się zorientować, że ktoś został ranny, bo kiedy dotarli do miejsca konfrontacji, było po wszystkim".

Dla takich oskarżonych kompromis jest jednak i tak lepszym rozwiązaniem niż dowodzenie niewinności czy znikomej roli w zdarzeniu, ponieważ proces mógłby trwać kilka lat, a nie ma żadnej pewności, że sąd zdecydowałby się na uchylenie tymczasowego aresztowania - wyjaśnił adwokat. Jego stanowisko podzielają także inni prawnicy.

W wyniku negocjacji ustalono także, że dziecko ofiary otrzyma od oskarżonych 85 tysięcy złotych, a ranny - 10 tysięcy.

(edbie)