Na kary po 8 lat więzienia skazał krakowski sąd dwóch pseudokibiców oskarżonych o udział w śmiertelnym pobiciu Tomasza C., ps. Człowiek - jednego z liderów środowiska kibiców Cracovii. Sąd uznał 23-letniego Michała G., ps. Guzik, i 30-letniego Marcina W., ps. Zibi, winnymi tego, że z pobudek chuligańskich, bez powodu i okazując rażące lekceważenie dla porządku publicznego wzięli udział w śmiertelnym pobiciu kibica innej drużyny, który w wyniku odniesionych ran zmarł. Obaj będą także musieli zapłacić rodzinie "Człowieka" nawiązki po 20,5 tysiąca złotych.

Do śmiertelnego pobicia Tomasza C. doszło 17 stycznia 2011 roku na osiedlu Kurdwanów w Krakowie. W samochodach na ofiarę czekało kilkanaście osób. Gdy 30-latek nadjechał swoim autem, napastnicy ruszyli za nim w pościg. Podczas ucieczki C. stracił panowanie nad samochodem i uderzył w budynek. Próbował uciekać pieszo i schronić się w kabinie śmieciarki. Tam dopadli go napastnicy i zadali ciosy nożem, maczetą, widłami i pałkami. Mężczyzna zmarł wkrótce po przewiezieniu do szpitala.

Jak wynikało z ustaleń prokuratury, tłem napaści były kibolskie porachunki.

W grudniu 2013 roku przed krakowskim sądem zapadł wyrok wobec 11 mężczyzn oskarżonych o udział w tym pobiciu. Sąd uznał winę każdego z oskarżonych i skazał ośmiu z nich na kary od ośmiu do 10 lat więzienia. Trójka pozostałych usłyszała kary trzech, czterech i pięciu lat więzienia w zawieszeniu na osiem lat - ci oskarżeni przyznali się do zarzutów, złożyli wyjaśnienia i wyrazili skruchę. Wyrok jest nieprawomocny.

Skazani teraz Marcin W. i Michał G. bezpośrednio po pobiciu wyjechali do Wielkiej Brytanii. Po powrocie do kraju byli bardzo ostrożni - zmieniali wynajmowane mieszkania, unikali kontaktu ze znajomymi i poruszali się tylko mało uczęszczanymi drogami. Nie chcąc się narażać na policyjne kontrole, kupili sobie rowery i jeździli jedynie po ścieżkach rowerowych i parkach. Policja zatrzymała ich we wrześniu 2012 roku.

Zdaniem sądu, chociaż oskarżeni nie przyznali się do winy, zebrany materiał dowodowy nie pozostawia wątpliwości, że brali udział w pobiciu. Marcin W. był na miejscu zbiórki, na miejscu napaści rzucił się w tłum napastników, którzy atakowali ofiarę. Zadaniem drugiego oskarżonego było zablokowanie drogi ucieczki i obserwacja. Ich zachowanie dopełniło całości przestępczej akcji - stwierdził sąd w uzasadnieniu.

Według sądu, oskarżeni musieli zdawać sobie sprawę, że atak kilkunastu osób z niebezpiecznymi narzędziami może zakończyć się śmiercią ofiary i na to się godzili. Ich przewaga nie dawała żadnych szans ofierze ani na ucieczkę, ani na obronę. Wszyscy osaczyli tę osobę jak na polowaniu - mówił sąd w uzasadnieniu.

Podkreślił wysoki stopień winy i zdeprawowania oskarżonych, którzy w biały dzień działali w poczuciu bezkarności i posunęli się do całkowitej anarchii i bezprawia. Przestępcy nie mogą narzucać własnych reguł, każdy musi się liczyć z surowymi, ale zasłużonymi konsekwencjami - podkreślił sąd.

Wyrok jest nieprawomocny.

Prok. Marcin Lichosik zaznaczył w rozmowie z dziennikarzami, że wyrok sądu pokrywa się z wnioskami prokuratury. Chciałbym tylko podkreślić motywy, które sąd zawarł w ustnym uzasadnieniu, że kibice nie mogą ustalać swoich zasad, od tego są organy państwa - powiedział.

Przed krakowskim sądem toczy się proces kolejnego oskarżonego w tej sprawie. Trzech innych poszukiwanych jest wciąż listami gończymi.

(edbie)