Diecezja koszalińsko-kołobrzeska i jedna z podległych jej parafii zdecydowały się na precedensową ugodę z mężczyzną, molestowanym w dzieciństwie przez byłego księdza. Marcin K. ma wycofać pozew i zrzec się roszczeń, w zamian za to diecezja i parafia mają zrekompensować terapię psychologiczną mężczyzny. Wcześniej Marcin K. domagał się 200 tys. zł i przeprosin na łamach kilku tytułów ogólnopolskiej prasy.

Mężczyzna powiedział, że podziela słowa sędziego, który mówił, że "każda ugoda nawet ułomna i niesatysfakcjonująca wszystkich, jest lepsza niż najlepszy wyrok". Pragnę zaznaczyć, że 3 października 2013 r. diecezja, parafia i ksiądz zostali wezwani do ugody. Wówczas tej ugody strony nie zawarły, do ugody doszło dzisiaj przed sądem - powiedział K. Na ten gest chrześcijańskiej pomocy musiałem czekać dwa lata - dodał. Jego zdaniem w świetle obowiązujących w Polsce przepisów, gdyby proces nie zakończył się ugodą, to on wygrałby sprawę.

Zdaniem pełnomocnika K. - mecenasa Wojciecha Dobkowskiego - ugoda, na mocy której diecezja i parafia mają zrekompensować terapię psychologiczną Marcina K, to zwycięstwo reprezentowanej przez niego strony. Rekompensata to odszkodowanie. Czy płaci się odszkodowanie, nie będąc winnym? - pytał retorycznie Dobkowski. Nie zdradził, o jaką kwotę chodzi. Powiedział, że umówił się z mecenasem Wyrwą, że ta okoliczność zostanie zachowana w tajemnicy.

Pozew został cofnięty i zrzeczono się roszczeń z tego tytułu, nie ma żadnej odpowiedzialności diecezji i parafii - powiedział Wyrwa. Był tylko gest dobrej woli, a nie obowiązek w zakresie, który uznaliśmy od początku, żeby terapię skompensować - dodał Wyrwa.

Według Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka to pierwsza sprawa w kraju, w której ofiara pedofilii dochodziła odpowiedzialności odszkodowawczej nie tylko od sprawcy przestępstwa, ale także od diecezji oraz parafii. 

(es)