Polska chce negocjować kontrakt na dostawy gazu bezpośrednio z rosyjskim monopolistą Gazpromem, z pominięciem pośrednika Ros-Ukr-Energo. Takie plany ma wicepremier Waldemar Pawlak.

Janusz Steinhoff, były minister gospodarki twierdzi, że to przejaw realizmu, pozbycie się faktycznie pośrednika. Jego zdaniem to zakończenie pewnej ułudy dywersyfikacji. Ros-Ukr-Energo jest drugą po Gazpromie spółką, która sprzedaje nam gaz ze Wschodu. Problem jednak w tym, że jest ona przez Gazprom kontrolowana.

Ros-Ukr-Energo realizując pewnie wytyczne Gazpromu, wymusiła na nas negocjacje formuły cenowej kontraktu jamalskiego, co dowodzi powiązania. Pod tym warunkiem sprzedała nam ten gaz - tłumaczy Steinhoff.

Z kolei Piotr Woźniak obawia się jeszcze większego osłabienia naszej pozycji negocjacyjnej. Przypomniał, że Gazprom może polskim władzom wytknąć niekonsekwencję. Kilka lat temu negocjowaliśmy z zmniejszenie dostaw od tego giganta naftowego. Teraz wracamy z prośbą o gaz, którego będzie nam brakować. O Ros-Ukr-Energo kupujemy 2,5 miliarda metrów sześciennych tego paliwa rocznie. Krótkoterminowy kontrakt wygasa w 2009 roku.