Z aptek znikną "promocje" i "leki za grosz" - informuje "Gazeta Wyborcza". Ministerstwo Zdrowia uważa, że farmaceuci nie powinni konkurować cenami leków refundowanych przez państwo.

Takie promocje są szkodliwe - podkreśla wiceminister Marek Twardowski. Zdarzało się, że pacjent przychodził do apteki z pięcioma receptami i kupował na zapas. Czego nie zużył, wyrzucał, a NFZ i tak płacił - tłumaczy gazecie wiceminister. I dodaje: tylko w Warszawie w ubiegłym roku pacjenci przynieśli do aptek 75 ton przeterminowanych leków refundowanych. Ministerstwo szacuje, że w skali całego kraju straty z tego powodu wynoszą 400 mln złotych.

Resort proponuje wprowadzeni urzędowych cen leków refundowanych. Byłyby negocjowane z koncernami przy tworzeniu listy refundacyjnej. Sztywne mają być też marże aptek i hurtowni. Dzięki temu NFZ ograniczy wydatki na leki. Dziś wydaje rocznie ok. 10 mld zł, czyli prawie 19 proc. budżetu. Po zmianach ma to być maksymalnie 17 proc.

Ustawa nie podoba się jednak aptekarzom. Uważają, że o ile ceny urzędowe to dobre rozwiązanie, to sztywna marża dla hurtowni (5 proc.) sprawi, że pogorszy się sytuacja finansowa aptek, zwłaszcza małych.

Ministerstwo Zdrowia liczy, że ustawa zostanie przyjęta w pół roku.