Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych przychylił się do wniosku prawników republikanina George'a Busha i nakazał w sobotę wstrzymanie ręcznego liczenia głosów na Florydzie.

Sytuacja George'a W. Busha i Ala Gore'a zmienia się jak w kalejdoskopie. W sobotę zaledwie kilka minut po werdykcie sądu apelacyjnego w Atlancie, który odrzucił wniosek Republikanów o zatrzymanie ręcznego zliczania głosów na Florydzie, zupełnie odmienną opinię wyraził Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych. Stosunkiem głosów 5-4 Sąd Najwyższy polecił wstrzymać przeliczanie głosów, które rozpoczęło się w sobotę na mocy piątkowej decyzji Sądu Najwyższego stanu Floryda. Sprawdzanie ponad 40 tysięcy kart z głosami, które zostały odrzucone przez maszyny liczące, jako źle wypełnione, zostało wstrzymane do czasu wysłuchania argumentów obozu Busha. Nastąpi to w poniedziałek po południu według naszego czasu.

Sprzeczne werdykty wywołały spore zamieszanie w komisjach wyborczych. Niektóre już przerwały pracę, nakazując ochroniarzom pilnowanie przygotowanych kart, inne naradzają się, co robić. W opinii ekspertów ręczne operacja komisyjnego przeglądania kart wyborczych była korzystna dla Demokratów. W większości przypadków zawierają one bowiem głosy oddane na Gore'a.

01:00