Komplikuje się leczenie chłopców poparzonych w zeszłym tygodniu w pożarze samochodu w Skierniewicach. Starszy z braci, trzylatek, ma zapalenie płuc i na razie nie można go odłączyć od respiratora. Lekarze musieli też odłożyć w czasie wybudzenie młodszego z braci, dwulatka, ze śpiączki farmakologicznej. Dziecko źle zniosło odstawienie leków.

Zobacz również:

  • Lekarze z łódzkiego szpitala dziecięcego przy ul. Spornej przerwali wybudzanie ze śpiączki dwulatka ze Skierniewic - informuje reporterka RMF FM Agnieszka Wyderka. Stan chłopca się pogorszył. Kuba ma oparzone płuca, głowę i ręce. W czwartek w samochodzie matka zostawiła na chwilę dwójkę dzieci. Z nieznanych na razie powodów w aucie pojawił się ogień. więcej

Kuba jest w lepszym stanie i szybciej będzie mógł oddychać samodzielnie, ale lekarze nie mówią o konkretnych terminach. Natomiast Bartosz ma zapalenie płuc, które związane jest z oparzeniami, jakich doznał chłopiec.

Na uszkodzone przez gorące powietrze tkanki łatwo wkraczają bakterie. Bakterie, które normalnie zasiedlają górne drogi oddechowe. Ale jest to pod kontrolą. Po włączeniu antybiotyków gorączka ustąpiła, wydzielina się poprawiła - tłumaczy ordynator OIOM-u profesor Andrzej Piotrowski. Dzieci nie potrzebują już leków, wzmacniających pracę serca. Ustabilizowało się też ciśnienie krwi.

Do wypadku doszło w ubiegły czwartek w Skierniewicach. 25-letnia kobieta, która przyjechała odebrać ze szkoły córkę, pozostawiła w aucie dwóch synów w wieku dwóch i trzech lat. Kiedy wróciła, zobaczyła dym wewnątrz samochodu. Otworzyła auto z pomocą przechodniów i zaalarmowała policję. Wezwano także służby medyczne i straż pożarną.

Nieprzytomnych chłopców z objawami zaczadzenia i poparzeniami przetransportowały do łódzkiego szpitala przy ul. Spornej śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Dzieci mają poparzone twarze i układy oddechowe.