Kierowca ciężarówki, który we wtorek staranował 19 samochodów na krakowskim Ruczaju, miał kłopoty osobiste – pisze „Gazeta Krakowska”. 54-latek po wypadku uciekł z miejsca zdarzenia. Gdy zatrzymali go policjanci, nie potrafił wyjaśnić swojego zachowania.

Jak pisze „Gazeta Krakowska”, 54-letni Grzegorz O. mieszka w Spławach Pierwszych, niedaleko Kraśnika w woj. lubelskim. Po zatrzymaniu przez policję powiedział, że po miesiącu urlopu wrócił do pracy. Według gazety nigdzie nie był jednak zatrudniony. Utrzymywał się z podnajmowania ciężarówki, którą wziął w leasing. Jak pisze „Gazeta Krakowska”, mężczyźnie podobno nie układało się w relacjach z żoną. Był obciążony wysokimi ratami za leasing ciężarówki przy małej liczbie zleceń. Z tego powodu miał być na skraju załamania nerwowego - twierdzi dziennik.

Do wypadku doszło we wtorek na jednym ze skrzyżowań na krakowskim Ruczaju. Kierowca ciężarówki nie wyhamował przed światłami i staranował 19 aut. Po zdarzeniu sprawca nie zatrzymał się. Na filmie, który udostępniła policja widać, jak kierowca po wypadku jedzie dalej ze zniszczonym przodem pojazdu.

Mężczyzna został zatrzymany dopiero później. 54-latek został zbadany na zawartość alkoholu. Był trzeźwy. Nie potrafił wyjaśnić swojego zachowania.

Po wypadku cztery osoby trafiły do szpitala. Ich obrażenia nie są groźne dla życia, ale wymagają hospitalizacji.

Kierowca może dziś usłyszeć zarzut spowodowania katastrofy w ruchu drogowym i ucieczki z miejsca wypadku. Nie można jednak wykluczyć, że zamiast spowodowania katastrofy w ruchu lądowym pojawi się zarzut spowodowania wypadku. Przemawia za tym fakt, że jedynie cztery poszkodowane osoby pozostały w szpitalu. Na razie kierowcy odebrano prawo jazdy.

"Gazeta Krakowska"

(mpw)