Wiceminister finansów Jacek Kapica stwierdził, że wczorajsza wizyta funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego w Ministerstwie Finansów nie była dla niego zaskoczeniem. „Już niejednokrotnie, począwszy od 2009 roku, przekazywałem dokumenty, w tym w wersji elektronicznej organom prokuratury w sprawach postępowań dotyczących rynku gier hazardowych. Byłem również przesłuchiwany w charakterze świadka w dwóch sprawach z tego zakresu” - powiedział. Dodał, że zawsze aktywnie współpracuje z prokuraturą w tego typu sprawach.

Nie było dla mnie niczym nadzwyczajnym, że prokuratura była zainteresowana dokumentami będącymi w moim posiadaniu - podkreślił Kapica. Wykonywane przeze mnie zadania, działania naruszające interesy organizatorów gier na automatach i posiadana wiedza o rynku gier hazardowych w sposób oczywisty angażują moją osobę do każdego postępowania prowadzonego w sprawie nieprawidłowości, które miały miejsce na rynku gier hazardowych - dodał.

W sprawie akcji CBŚ zabrała też głos prokuratura. Pragnę stanowczo zaprzeczyć doniesieniom medialnym i pojawiającym się sugestiom, iż czynności były ukierunkowane wobec konkretnego funkcjonariusza Ministerstwa Finansów - powiedział prokurator Krzysztof Wojdakowski z białostockiej prokuratury apelacyjnej. Wyjaśnił, że dokumentacja o tym, w jakim zakresie resort finansów był informowany o nieprawidłowościach związanych z nielegalnym hazardem z wykorzystaniem automatów do gier zostały wydane funkcjonariuszom przez upoważnionych urzędników z ministerstwa. Nie polegało to na żadnym przeszukaniu. prokuratorzy i funkcjonariusze CBŚ udali się do Ministerstwa Finansów, ale tylko i wyłącznie po to, żeby uzyskać pewnego typu informacje i pewną dokumentację, której im w tym postępowaniu brakuje - podkreślił.

CBŚ weszło wczoraj do gabinetu wiceministra finansów Jacka Kapicy oraz gabinetów pięciu dyrektorów w resorcie.

"Nie było i nie ma przeszukań prowadzonych przez prokuraturę lub CBŚ w żadnym z pomieszczeń budynku Ministerstwa Finansów" - napisał w oświadczeniu resort finansów.

Ponad dwa lata temu zarzut przekroczenia uprawnień przy rejestracji automatów do gier prokuratura postawiła urzędniczce z kierownictwa jednego z departamentów ministerstwa. W grudniu cztery kolejne osoby z resortu finansów usłyszały zarzuty niedopełnienia obowiązków.

Wojdakowski pytany, czy w śledztwie mogą być stawiane zarzuty kolejnym urzędnikom Ministerstwa Finansów, powiedział, że nie może tego potwierdzić. Dodał, że dzisiaj "jakakolwiek jego wypowiedź w tym zakresie byłaby przedwczesna".

Całe śledztwo ws. automatów do gier trwa czwarty rok. W kwietniu 2009 r. funkcjonariusze CBŚ zabezpieczyli w całym kraju ponad trzysta automatów, tzw. jednorękich bandytów, co do których były podejrzenia, że możliwe były na nich wysokie wygrane.

Automaty dające wysokie wygrane mogą być używane jedynie w kasynach i salonach gier, a były podejrzenia, że właśnie takie urządzenia stawiano np. w pubach czy na stacjach benzynowych jako automaty umożliwiające niskie wygrane. Policja i prokuratura oceniają, że straty Skarbu Państwa z tego tytułu mogły sięgać nawet kilku miliardów złotych.