"Polacy są przez rządzących oszukiwani i wyzyskiwani" - mówił do demonstrantów na zakończenie marszu "Obudź się Polsko!" Jarosław Kaczyński. "Polska się przebudziła, bo przebrała się miarka!" - podkreślał. Przemówienia prezesa PiS słuchało na pl. Zamkowym ponad 40 tysięcy uczestników manifestacji.

Mamy jedno - mamy siłę. Te ogromne tłumy - to jest siła. To znaczy, że Polska się przebudziła i coraz to nowe grupy, coraz więcej Polaków będzie się budziło. Przebrała się miarka, przebrała się miara zła, którą mamy w Polsce. My Polacy, polscy patrioci mówimy "nie" - tym, którzy odmawiają nam praw, bo odmowa prawa do nadawania na multipleksie Telewizji Trwam to nie jest odmowa dla jednej telewizji. To odmowa dla pluralizmu, prawdy, podstawowego prawa demokracji - mówił lider PiS. Podkreślił, że bez prawa do prawdy Polacy każdego dnia mogą być oszukiwani i manipulowani. Polacy są dzisiaj eksploatowani przez tych, którzy mają przewagę, którzy mogą manipulować, tych którzy nie uznają równości praw, żadnych praw nie uznają (...). Demokracja staje się pozorem, fikcją. Nie chcemy fikcji, chcemy demokracji. Chcemy prawa do prawdy, dlatego chcemy Telewizji Trwam - mówił.

Lider PiS domagał się równości praw. Dziś w naszej ojczyźnie jedni mają prawa, a inni mają obowiązki - podkreślił.

Kaczyński powiedział, że premier Donald Tusk znowu wystąpi i będzie przedstawiał siebie jako "przywódcę na trudne czasy". Zadał uczestnikom marszu pytanie, czy chcą takiego przywódcy.

Kaczyński podkreślał, że nie może być tak, iż wielu ludzi w swoich miejscach pracy, kręgach towarzyskich boi się mówić to, co myśli. Polska ma wystarczające siły, żeby nas szanowano, żeby z nami się liczono - mówił prezes PiS dodając, że w naszym kraju jest jedynie pozorna demokracja, ponieważ nie ma pluralizmu mediów. Musimy się zmobilizować, by odnieść ostateczne zwycięstwo - apelował.

Przed wystąpieniem uczestnicy manifestacji odśpiewali hymn. Po przemówieniu zgromadzeni nagrodzili Kaczyńskiego brawami i okrzykiem: "Jarosław".

Duda: Przyszedł czas na zmiany

Po Kaczyńskim przemówił szef Solidarności Piotr Duda. Od lat każą nam zaciskać pasa, ale my mamy dość, dlatego czas na zmiany; jesteśmy tu dzisiaj, by walczyć o tych, którzy nie potrafią dać sobie rady w życiu - powiedział. Dodał, że związkowcy przybyli też "z solidarności dla telewizji Trwam". Przypomniał, że jednym z postulatów sierpnia 1980 r. był dostęp do wolnych mediów. Nie pozwolimy na to, by ktoś mówił, że postulaty sierpnia'80 to relikt przeszłości. Te postulaty będziemy realizować - zapowiedział.

Przypomniał, że związkowcy zebrali ponad 2 mln podpisów o referendum w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego. Ale rządzący mówią: nie, nie będziemy z wami rozmawiać. Ale my nie odpuszczamy, złożyliśmy skargę do Trybunału Konstytucyjnego i mamy nadzieję, że po zmianie władzy ta ustawa trafi tam, gdzie jej miejsce, czyli do kosza - mówił Duda.

Jak podkreślił, kolejna sprawa to umowy śmieciowe, co w szczególności dotyczy młodych ludzi, którzy pracują, nie odkładając składek na emeryturę. Jesteśmy po to, by wstawić się za tymi ludźmi, którzy pracują, ale są ludźmi ubogimi - mówił. Przypomniał, że Solidarność zebrała podpisy pod projektem ustawy o podwyższeniu płacy minimalnej, ale leży on w Sejmie i nic się z nim nie dzieje. Dlatego czas na zmiany - przekonywał. Żyjemy w kraju, w którym musimy walczyć o miejsce dla krzyża w miejscu publicznym, w którym ludzi Solidarności nie wpuszcza się do Sejmu i Senatu, a nie wpuszczają ci, którym Solidarność utorowała tam drogę - mówił. Jak ocenił, obecna władza powinna jak najszybciej odejść, bo rząd Donalda Tuska jest przeciwko społeczeństwu.

Solidarność to nie jest związek lewicowy ani prawicowy, jest to związek chrześcijańsko-pracowniczy. Nie będziemy wasalem żadnej partii, ale będziemy współpracować dla dobra Polski - zapowiedział.

W marszu wzięło udział 40 tysięcy osób

Z szacunków służb porządkowych wynika, że do Warszawy na marsz "Obudź się Polsko" przybyło 40 tysięcy uczestników. Maszerujący demonstrowali przeciw brakowi dialogu społecznego i podnoszeniu wieku emerytalnego, a także w obronie swobód obywatelskich i pluralizmu mediów. Mieli ze sobą biało-czerwone flagi, sztandary "Solidarności" imitujących skrzydła husarii i liczne transparenty - w tym sporo takich, które odnosiły się do katastrofy smoleńskiej, sytuacji ekonomicznej w kraju, wieku emerytalnego i bezrobocia.