30 dni ma spędzić w areszcie kierowca, który notorycznie jeździł po całej Polsce bez prawa jazdy. Taki surowy wyrok, według śląskich policjantów pierwszy w Polsce, zapadł w Sądzie Rejonowym w Mysłowicach.

Można powiedzieć, że to był "recydywista", który jakiś czas temu stracił uprawnienia do kierowania pojazdem za przekroczenie dozwolonego limitu punktów karnych. Mimo to on w dalszym ciągu prowadził samochód - relacjonuje podkom. Mirosław Dybich z Wydziału Ruchu Drogowego KWP w Katowicach. 

45-latek był kilkakrotnie zatrzymywany przez policjantów. Kiedy wpadł w Mysłowicach, funkcjonariusze postanowili nie karać go kolejnym mandatem, tylko skierowali sprawę do sądu. 

Pozwala na to kodeks wykroczeń. Jeżeli w ciągu dwóch lat popełnimy podobne wykroczenie, sąd może wymierzyć karę wyższą niż przewidziana w ustawie. W tym przypadku jest to kara aresztu, która może być wymierzona w granicach od 5 do 30 dni - tłumaczy Dybich. Dodaje, że - jego zdaniem- kara jest odpowiednia dla tego kierowcy, tym bardziej, że został on też zatrzymany za przekroczenie prędkości. Co więcej, kiedy już toczyła się jego sprawa w sądzie w Mysłowicach, mężczyzna znów wpadł . 

Wiedział, że może zostać surowo ukarany i w dalszym ciągu jeździł samochodem - podkreśla policjant. Wyrok w sprawie 45-letniego kierowcy nie jest prawomocny.