Nawet kilka tysięcy osób jeździ po drogach, nie mając do tego uprawnień – ustalił reporter RMF FM. Od kilku lat na południu Polski działa szajka oferująca fałszywe prawa jazdy. Do tej pory w tej sprawie zatrzymano ponad 20 osób. Wśród nich są między innymi pracownicy ośrodków ruchu drogowego, lekarze, właściciele szkół nauki jazdy, instruktorzy, lekarze, pośrednicy.

Cały proceder przypominał dobrze prosperującą firmę. W lokalnej prasie pojawiały się ogłoszenia z krótką treścią „załatwię prawo jazdy". Pod podanym w prasie numerem telefonu zgłaszał się pośrednik, który oferował załatwienie dokumentu za około 5-6 tysięcy złotych. Chętny nie musiał zgłaszać się na kurs; miał jedynie odebrać osobiście prawo jazdy w wydziale komunikacji. Ten proceder był bardzo duży - mówi reporterowi RMF FM inspektor Dariusz Nowak z małopolskiej policji:

Całość dokumentacji w tym zapis na kurs, badania lekarskie, uczestnictwo w zajęciach teoretycznych i praktycznych oraz końcowy egzamin załatwiany był bez udziału „kursanta".

W grupie tej istniał ścisły podział ról. Kierownicy ośrodków szkoleń wydawali zaświadczenia i potwierdzenie ukończenia kursu, podobnie rzecz się miała z instruktorami. Zadaniem egzaminatora z ośrodka ruchu drogowego było potwierdzenie, że egzamin na prawo jazdy się odbył, a zadaniem lekarzy było potwierdzenie, że widzieli kursanta i go badali. Fałszywe prawa jazdy zamawiane były między innymi przez Polaków wyjeżdżających do pracy w Anglii, Irlandii, Norwegii.