Jest prokuratorskie śledztwo ws. plamy kwasu solnego na ulicach Mysłowic i Sosnowca - dowiedział się reporter RMF FM Marcin Buczek. W poniedziałek na ulice obu miast wyciekło około 400 litrów tej silnie żrącej substancji.

Jest prokuratorskie śledztwo ws. plamy kwasu solnego na ulicach Mysłowic i Sosnowca - dowiedział się reporter RMF FM Marcin Buczek. W poniedziałek na ulice obu miast wyciekło około 400 litrów tej silnie żrącej substancji.
Po wycieku kwasu solnego w Mysłowicach i Sosnowcu strażacy w obu miastach potrzebowali kilku godzin, by zlikwidować zagrożenie (zdjęcie ilustracyjne) /Dariusz Delmanowicz /PAP

Jak ustalono, 1000-litrowy zbiornik z kwasem solnym w czasie przewożenia samochodem dostawczym nie był do niczego przymocowany. Kierowca twierdzi, że kiedy nagle zahamował, zbiornik uderzył o burtę samochodu i pękł - wtedy kwas zaczął wyciekać.

Tylko w Mysłowicach metrowej szerokości plama ciągnęła się na jezdni na odcinku około 100 metrów. A kierowca jechał z cieknącym zbiornikiem jeszcze m.in. trasą szybkiego ruchu do Sosnowca - dopiero tam go zatrzymano.

Śledztwo prowadzone jest ws. spowodowania zagrożenia dla ludzi i środowiska. Przechodnie, którzy zauważyli wyciek w Mysłowicach, już po krótkiej chwili źle się czuli. Skarżyli się na swędzenie oczu i drapanie w gardle. Strażacy, którzy sprawdzali zbiornik po zatrzymaniu samochodu, musieli używać aparatów tlenowych.

Około 600 litrów kwasu przepompowano z uszkodzonego zbiornika i zutylizowano. Strażacy w obu miastach potrzebowali kilku godzin, by zlikwidować zagrożenie.


(edbie)