Jest pierwsza skarga na firmę Enion - informuje reporter RMF FM Marcin Buczek. Chodzi o styczniową katastrofę energetyczną na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Skarga wpłynęła do Urzędu Regulacji Energetyki w Katowicach.

Urząd Regulacji Energetyki rozpoczął już postępowanie w tej sprawie. Jeden z mieszkańców z rejonu, gdzie nie było prądu, skarży się na złamanie procedur przez firmę Enion. Skarga jest dobrze przygotowana pod względem prawnym. Bezpośrednio dotyczy jednak nie samych kłopotów z prądem, ale tego, że firma energetyczna nie odpowiada jednoznacznie na pytania i pisma mieszkańców związane m.in. z odszkodowaniami. Osoba, która się skarży, przez miesiąc czekała na reakcję Enionu, a ponieważ odpowiedzi nie było, a minął termin, w którym firma energetyczna powinna zająć stanowisko, sprawa trafiła do URE.

Z podobną sytuacja zetknęła się też m.in. właścicielka sklepu we wsi Czatachowa pod Częstochową. Staram się o odszkodowanie, bo mamy ponad 2 tysiące złotych strat. Wysłałam pismo do Enionu i do dziś nie ma odpowiedzi. Ani na "tak", ani na "nie". I nie wiemy co robić, jak się zachować, gdzie się skarżyć - mówi kobieta.

URE już zażądał odpowiedzi od Enionu. Firma energetyczna ma teraz dwa tygodnie na wyjaśnienia.

W styczniu na północy województwa śląskiego obciążone lodem i śniegiem słupy energetyczne łamały się jak zapałki. Sieć energetyczną zrywały też łamiące się drzewa. Na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej tysiące ludzi było bez prądu. Z zamówionych przez Enion ekspertyz wynika, że firma nie ponosi odpowiedzialności za to, co się stało, bo było to nieprzewidywalne zjawisko przyrodnicze. Mieszkańców wsi, gdzie nie było prądu, takie argumenty nie przekonują. Mówią o starych słupach, których od dawna nikt nie wymieniał, wiekowych przewodach i niewycinanych przez lata drzewach rosnących w pobliżu sieci energetycznych.