Jelenie zostały zagryzione w ostatnich dniach przez psy w okolicach dolnośląskiego Jagniątkowa. Ostatnią ofiarą była Tośka – jeleń, wyposażony w nadajnik monitorujący aktywność. Wczoraj czujnik pokazał zero, co oznacza śmierć. Tośkę zagryzł prawdopodobnie puszczony luzem na noc pies.

Co roku, na początku wiosny jelenie schodzą z gór i opuszczają teren Karkonoskiego Parku Narodowego. Nocami szukają pożywienia na łąkach, gdzie pojawia się już świeża roślinność. To w takich miejscach stają się łatwym łupem dla psów. Pracownicy Karkonoskiego Parku Narodowego przyznają, że to już trzeci jeleń zabity przez psy na łąkach przy jednej z ulic w Jagniątkowie w przeciągu dwóch tygodni. 

Pies zrobił to dla zabawy - taki miał instynkt. Nie zabił, bo był głodny - przyznaje Dariusz Kuś, główny specjalista do spraw ochrony przyrody w parku. 

Tośka to jeden z piętnastu monitorowanych jeleni w Karkonoskim Parku Narodowym. Pracownicy każdego dnia sprawdzali jej położenie i całodobową aktywność. W ten sposób zbierane są informacje o tym, jak żyją jelenie w Karkonoszach. 

Służby parku apelują o większą troskę. Psy, które atakują sarny uciekają lub świadomie są wypuszczane przez właścicieli. Pomóc mają patrole pracowników parku, ale to może nie wystarczyć.

(m)