Czterech strażaków, biorących udział w gaszeniu pożaru w hurtowni fajerwerków w Jeleniej Górze, trafiło do szpitala na obserwację. Zostali ogłuszeni podczas wybuchu. W trakcie gaszenia zawalił się dach budynku i ogień przedostał się na zewnątrz. Akcja potrwa do rana.

Strażacy znajdowali się w miejscu, gdzie doszło do kolejnego wybuchu materiałów wybuchowych zgromadzonych w hurtowni. Nie mają widocznych obrażeń na ciele, ale wybuch ich ogłuszył - mówi rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu Krzysztof Gielsa.

Ponadto strażacy poprosili pięć osób przebywających w budynku nieopodal hurtowni, aby na czas gaszenia pożaru opuścili go.

Rzecznik dodał, że choć cały czas trwa gaszenie pożaru, to jednak ze względu na materiały wybuchowe znajdujące się w środku żaden strażak nie może wejść do hurtowni, by znaleźć źródło ognia. Na tym etapie pilnujemy, aby pożar się nie rozprzestrzenił i czekamy, aż wszystko się wypali. Wchodzenie do środka byłoby bardzo niebezpieczne - zaznaczył rzecznik.

Pożar wybuchł w hurtowni w centrum Jeleniej Góry w środę około południa. Najpierw gasiło go sześć zastępów straży pożarnej, później do akcji przystąpiło kolejnych 20 jednostek z całego województwa. W trakcie gaszenia zawalił się dach budynku i ogień przedostał się na zewnątrz.

Według Gielsy materiałów wybuchowych mogło być w hurtowni znacznie więcej, niż deklarował właściciel. Tuż po wybuchu straż pożarna chciała zaczekać do całkowitego wypalenia się wszystkich fajerwerków, ale nadal dochodzi do eksplozji. Opanowanie ognia jest w takim wypadku bardzo trudne - relacjonował rzecznik.

Nie ma niebezpieczeństwa dla sąsiednich budynków, ponieważ hurtownia o powierzchni ok. 100 m kw. ma betonową konstrukcję. Z zagrożonego rejonu usunięto jedynie samochody. Nie wiadomo, co było przyczyną wypadku.