"Gdyby wyrok w sprawie Grudnia '70 był wyższy, byłbym zniesmaczony" - tak generał Wojciech Jaruzelski skomentował orzeczenie warszawskiego sądu, który w piątek uniewinnił wicepremiera PRL Stanisława Kociołka, a na dwa lata w zawieszeniu skazał dwóch byłych wojskowych. Jaruzelski w czasie wydarzeń na Wybrzeżu był szefem MON.

Zobacz również:

89-letni generał był jednym z oskarżonych w sprawie masakry robotników w grudniu 1970 roku, ale jego sprawa została zawieszona ze względu na stan zdrowia. Piątkowego wyroku nie chciał natomiast szerzej komentować. To jest sprawa, która ma wymiar państwowy, ciągnący się latami, ja też w to byłem włączony. Dopóki nie będzie rozstrzygnięta moja osobista sprawa - a nie wiem, czy będzie w ogóle z uwagi na stan mojego zdrowia - nie chcę komentować - tłumaczył.

Dopytywany dodał jedynie, że jeżeli nie będzie mu dane się już wypowiedzieć, "to tym lepiej, bo dostatecznie dużo tych oskarżeń - za stan wojenny i tak dalej".

Wyrok po 18 latach od aktu oskarżenia

W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił byłego wicepremiera PRL Stanisława Kociołka od zarzutu namawiania robotników w wystąpieniu telewizyjnym z 16 grudnia 1970 roku do pójścia do pracy. Nazajutrz w Gdyni zginęło 13 osób, a wiele zostało rannych. Skazani zostali zaś dowódcy wojska - Mirosław W. i Bolesław F. Dostali cztery lata w zawieszeniu nie za zabójstwo, a za śmiertelne pobicie.

Wydając wyrok stołeczny sąd uznał, że decyzja o użyciu broni w Grudniu '70 była bezprawna i przestępcza. Podkreślił zarazem, że wyrok nie dotyczy całości wydarzeń z 1970 roku i wszystkich zajść na Wybrzeżu - w Gdańsku, Gdyni, Szczecinie, Elblągu - tylko trzech konkretnych osób, które pozostały na ławie oskarżonych. Nie mówił też o roli innych oskarżonych, których sprawy ze względu na stan zdrowia w ostatnich latach zawieszono, w tym Jaruzelskiego. Niezależnie od ogólnej oceny Grudnia '70 - podkreślił sąd - odpowiedzialność każdego z oskarżonych musi być oceniana indywidualnie.

(edbie)