W Izraelu obawy przed kolejnymi zamachami palestyńskich terrorystów-samobójców są tak wielkie, że coraz więcej ludzi zgłasza się na szkolenia w zakresie identyfikowania, obezwładniania, a w razie konieczności także zabijania zamachowców.

Izraelski instruktor sztuk walki - Itay Gila - jako środek ostateczny proponuje swoim kursantom wgryzienie się w szyję zamachowca, aby uniemożliwić mu zdetonowanie przymocowanego do ciała ładunku wybuchowego. Prawidłowo ugryziony terrorysta powinien wyzionąć ducha, nie czyniąc krzywdy niewinnym ludziom.

Policja nie obawia się, że adepci takich kursów walki z terrorystami mogliby wykorzystać zdobyte umiejętności w niecnych celach. Każdy ma prawo do obrony własnej - podkreślił rzecznik policji Gil Kleiman i zaznaczył, że nie słyszał o przypadkach nieuzasadnionego użycia siły przeciwko podejrzanemu zamachowcowi-samobójcy.

Do szkoły Itay Gila w Jerozolimie zgłasza się coraz więcej pracowników firm ochroniarskich, a także zwykłych Izraelczyków, zdecydowanych bronić się przed zamachowcami.

Podczas jednej z lekcji instruktor wraz z partnerem chwytają udającego terrorystę kolegę za ramiona, obalają go na ziemię i pozbawiają przytomności, zadając ciosy łokciami w głowę. Kursanci zapoznają się też z metodami łamania zamachowcowi rąk, zanim zdąży zdetonować materiał wybuchowy.

Obezwładnienie terrorysty w pojedynkę jest trudniejsze. Itay Gil demonstruje, jak należy chwycić zamachowca za łokcie, podciąć mu nogi, po czym przegryźć arterię szyjną i zaczekać, aż wykrwawi się na śmierć, co nie powinno potrwać dłużej niż dwie minuty.

Żadna ze szkół samoobrony nie udziela gwarancji. Policja namawia raczej cywilów, żeby o swoich podejrzeniach natychmiast informowali władze, a następnie trzymali się z daleka, chyba że sytuacja zmusi ich do bezpośredniej konfrontacji z terrorystą.

Foto: Archiwum RMF

02:10