Zbrojne ataki na czołowych terrorystów w Autonomii Palestyńskiej będą kontynuowane - zapowiedziała izraelska armia. W Gazie zginął dziś jeden z liderów Hamasu Ismail Abu Szanab i jego dwaj ochroniarze. Był to odwet za wtorkowy zamach w Jerozolimie, w którym zginęło 20 osób.

Hamas i Dżihad, a także podlegające Arafatowi bojówki Al Aksy oświadczyły, że nie będą więcej przestrzegały zwieszenia broni i pomszczą śmierć zabitego dziś w Gazie Ismaila Abu Szanaba.

Według Izraela rozejm, zawarty dwa miesiące temu, został zerwany jeszcze przedwczoraj, gdy terrorysta – samobójca zamordował w Jerozolimie 20 ludzi.

Jeszcze dziś rano palestyńskie władze, które potępiły zamach, liczyły na powściągliwość Izraela: Mamy nadzieję, że izraelski rząd zaprzestanie agresji, skierowanej przeciwko narodowi palestyńskiemu - apelował doradca Jasera Arafata, Abu Rudeina.

Jednak, zdaniem wielu obserwatorów, rząd Szarona chce rozprawić się ostatecznie z Hamasem i Dżihadem, co oznaczałoby też frontalny atak na bastiony tych organizacji w Strefie Gazy. Akcja taka wkrótce nastąpi, jeśli władze Autonomii nie zaczną blokować islamistów, a ci wznowią falę zamachów samobójczych.

Problem w tym, że w opinii zarówno rządu izraelskiego, jak i Amerykanów, władze Autonomii Palestyńskiej nie radzą sobie z terrorystami. Niewiele zmieni tu fakt, że wczoraj – w konsekwencji zamachu na pełny ludzi autobus w Jerozolimie – rząd premiera Mahmuda Abbasa ogłosił zerwanie kontaktów z tymi, którzy przyznali się do odpowiedzialności za niego.

06:05