Podczas, gdy przez Teheran przetacza się fala popieranych przez USA demonstracji opozycji, francuska policja aresztowała pod Paryżem 160 Mudżahedinów Ludu, członków głównego irańskiego ugrupowania opozycyjnego. Czy Paryż znów wyzwał Waszyngton na dyplomatyczny pojedynek?

W największej od blisko 30 lat obławie wzięło udział prawie 1500 francuskich policjantów, żandarmów i funkcjonariuszy służb specjalnych. Paryskie MSW zarzuca Mudżahedinom Ludu przygotowywanie zamachów terrorystycznych, ale nie nad Sekwaną, lecz w Iranie. Londyński rzecznik organizacji już wyraził oburzenie i oskarżył Francję o chęć "podlizania się" reżimowi w Teheranie.

Paryscy obserwatorzy – jak donosi korespondent RMF – na razie „nabrali wody w usta”, bo i sprawa jest bardzo niejasna. Z jednej strony irańska organizacja zaliczana jest do grup terrorystycznych, przez długi czas korzystała też ze wsparcia reżimu Saddama Husajna.

Z drugiej jednak strony, od czasu wojny w Iraku wiele się zmieniło. Amerykanie chcą wykorzystać to główne ugrupowanie irańskich opozycjonistów (uważanych za umiarkowanych islamistów), by zmniejszyć wpływ Teheranu wśród szyitów w Iraku.

Francuska akcja wydaje się niefortunna jeszcze z jednego względu: odbyła się ona w chwili, gdy w Teheranie trwają demonstracje przeciwko tamtejszemu krwawemu reżimowi. Stany Zjednoczone popierają ów protest i w tym kontekście akcja jawi się jako kolejne dyplomatyczne wyzwanie Francji rzucone Amerykanom.

18:00