W ostatniej chwili odwołano planowane na wieczór spotkanie w Białym Domu, którego głównym tematem miała być polityka Stanów Zjednoczonych wobec Iranu. Amerykańscy politycy mieli się zastanawiać nad całkowitym zerwaniem wszelkich kontaktów z Teheranem. Debatę odroczono jednak do czwartku.

O zaostrzenie polityki wobec Iranu ma ponoć zabiegać Pentagon, sugerując nawet podjęcie działań, mogących prowadzić do obalenia obecnego reżimu. Takiemu scenariuszowi "jastrzębi" z Pentagonu sprzeciwiają się "gołębie" amerykańskiego Departamentu Stanu, a także sojusznicy Ameryki.

Iran to ostry kolec dla amerykańskiej polityki. Teheran ma nuklearne ambicje i prawdopodobnie prowadzi potajemne rozmowy z drugim członkiem tzw. osi zła - Koreą Północną - w sprawie zakupu bomby jądrowej.

Amerykanie zarzucają też władzom irańskim wspieranie terrorystów z al-Qaedy oraz islamistów z Hezbollahu i Dżihadu. Według niektórych doniesień Teheran stara się też stworzyć siatki wywrotowe wśród irackich szyitów. USA obawiają się także, że Teheran będzie się starał zdominować nową, iracką administrację, dążąc do wprowadzenia w Iraku systemu podobnego do irańskiego.

Teheran gwałtownie zareagował dziś na kroki Waszyngtonu, podkreślając, że Stany Zjednoczone nie mają prawa mieszać się w wewnętrzne sprawy Iranu. Mamy nadzieję, że rozsądek i logiczne myślenie zdominują amerykańskie dyskusje - komentował rzecznik irańskiego MSZ, Hamid Reza Asefi.

Wydaje się, że Irańczycy po raz pierwszy zaczęli dopuszczać do siebie myśl, iż Amerykanie mogą poważnie myśleć o zmianie reżimu w ich kraju. Jeszcze na początku maja taka ewentualność wydawała się nieprawdopodobna w świetle doniesień o kilku amerykańsko-irańskich spotkaniach w Genewie, poświęconych problematyce Afganistanu i Iraku, gdzie Iran - nieoficjalnie - znacznie pomagał Stanom Zjednoczonym.

FOTO: Archiwum RMF

17:25