99% mieszkańców Gibraltaru nie zgodziło się na propozycję, by nadzór nad tą brytyjską kolonią na Półwyspie Iberyjskim sprawowały wspólnie Wielka Brytania i Hiszpania. Taki jest oficjalny wynik czwartkowego referendum w tej sprawie. Pomimo jednoznacznego „nie” dla zakusów Madrytu minister spraw zagranicznych Hiszpanii - Ana Palacio nadal forsuje projekt podziału władzy nad Gibraltarem.

To dobry pomysł. Wspólne zarządzanie Gibraltarem byłoby końcem istnienia w Europie ostatniej kolonii - argumentuje szefowa hiszpańskiej dyplomacji. Jej zdaniem referendum nie może mieć mocy prawnej, ponieważ dotyczyło umowy, która nigdy nie została zawarta.

Innego zdania jest Peter Caruana, namiestnik Gibraltaru: Daliśmy popis prawdziwej demokracji i udowodniliśmy, że mamy prawo sami o sobie decydować. Jeszcze dziś Caruana ma oficjalnie zawiadomić Londyn i Madryt, że podział kompetencji w zarządzaniu przylądkiem nie jest możliwy.

Gibraltar należy do Wielkiej Brytanii od prawie 300 lat. Mimo wielu prób Hiszpania nie zdołała go przejąć.

W referendum przeprowadzonym w 1967 roku ludność Gibraltaru niemal jednogłośnie opowiedziała się za utrzymaniem brytyjskiego zwierzchnictwa nad tym terytorium. Hiszpanie zamknęli wtedy granicę z Gibraltarem. Otwarto ją dopiero w roku 1985.

W malutkim Gibraltarze działają 64 banki i - według danych z 1998 roku - 50 tysięcy spółek. Hiszpańskie media opisują "Skałę" jako skupisko nieuczciwych biznesmenów, którzy uciekają przed podatkami i zajmują się praniem brudnych pieniędzy.

04:30