Śląska policja rozbiła gang, działający w Polsce i Skandynawii. Bandyci kradli i przemycali samochody, handlowali nielegalnym alkoholem i przyjęli zlecenie zabójstwa szefów gangu narkotykowego z Kopenhagi.

Jeszcze w 2005 roku policjanci uzyskali informację o grupie przestępczej, zajmującej się kradzieżami samochodów, ich przemytem za wschodnią granicę oraz wyłudzaniem odszkodowań. Najprężniej działający złodzieje z tej grupy mają na swym koncie po kilkadziesiąt kradzieży. Policjanci doprowadzili m.in. do zatrzymania na wschodniej granicy luksusowego porsche cayenne, za którego przestępcy chcieli wyłudzić odszkodowanie w Danii.

Oprócz przestępczości samochodowej, gangsterzy wyłudzali kredyty, wymuszali haracze, organizowali napady. Policjanci zatrzymali m.in. trzech sprawców napadu na kolektury totalizatora sportowego w Siemianowicach Śląskich w 2006 r. Mężczyźni zostali już tymczasowo aresztowani.

Policjanci prowadzący śledztwo zapobiegli także zabójstwu szefów kopenhaskiego gangu narkotykowego. Zatrzymali bowiem duńskiego łącznika, który przyjechał do Polski w poszukiwaniu płatnych zabójców. Egzekutorzy mieli na polecenie jego mocodawców zlikwidować szefów konkurencyjnego gangu, z którym walczyli o wpływy na rynku narkotykowym w Kopenhadze.

Wybór padł właśnie na dwóch najgroźniejszych członków grupy rozpracowywanej przez śląskich policjantów. Od czasu przyjęcia zlecenia 50-letni Ormianin i 34-letni chorzowianin, który już 11 lat spędził w więzieniu ukrywali się. Policjanci namierzyli ich w jednym z mieszkań w Kędzierzynie - Koźlu. Tam też doszło do zatrzymania przez antyterrorystów. Sprawcy mieli już bilety do Kopenhagi, gdzie wybierali się nazajutrz.