Nowy sposób finansowania uczelni, oparty o proporcję między liczbą pracowników naukowych a liczbą studentów, podniesie poziom kształcenia – uważa wicepremier i minister nauki Jarosław Gowin. Uczestniczył on poniedziałek w Kongresie Samorządowym w Opolu, gdzie przedstawił koncepcję zmiany zasad finansowania uczelni. "Jeżeli nie będziemy mieli dobrze kształcących uczelni, to na nic nam się nie zdadzą plany Morawieckiego" - podkreślił Gowin.

Nowy sposób finansowania uczelni, oparty o proporcję między liczbą pracowników naukowych a liczbą studentów, podniesie poziom kształcenia – uważa wicepremier i minister nauki Jarosław Gowin. Uczestniczył on poniedziałek w Kongresie Samorządowym w Opolu, gdzie przedstawił koncepcję zmiany zasad finansowania uczelni. "Jeżeli nie będziemy mieli dobrze kształcących uczelni, to na nic nam się nie zdadzą plany Morawieckiego" - podkreślił Gowin.
Jarosław Gowin /PAP/Krzysztof Świderski /PAP

Nowy algorytm finansowy odejdzie od związku pomiędzy poziomem finansowania uczelni a liczbą studentów. Ma zostać wprowadzony model skandynawski, który przewiduje, że poziom finansowania jest skorelowany nie z liczbą studentów, ale z czynnikiem jakościowym, jakim jest proporcja pomiędzy liczbą studentów a liczbą pracowników naukowych.

Konsekwencją będzie podniesienie jakości kształcenia - powiedział Jarosław Gowin. Do tej pory tak naprawdę rozstrzygającym elementem czy składnikiem finansowania jest liczba studentów, co w warunkach niżu zrodziło zjawisko swoistej pogoni za studentem, powodując obniżenie poziomu wymagań - przypomniał.

Chcemy odejść od finansowania w zależności od liczby studentów, a zastosować model skandynawski - czyli uzależnić model finansowania od proporcji między liczbą pracowników, a liczbą studentów. Skandynawowie doszli do wniosku, że ta optymalna proporcja to jest 1:12, bo wtedy są szanse na kształcenie na naprawdę wysokim poziomie. My przyjmujemy tutaj pewien margines bezpieczeństwa i chcemy w sposób najwyższy finansować uczelnie, gdzie byłaby proporcja 1 pracownik naukowy na 11-13 studentów - tłumaczył Gowin. Jeżeli będzie ich mniej albo, co znacznie częstsze, więcej - w Polsce są uczelnie publiczne, które w dodatku roszczą sobie pretensje do tego, żeby być czołowymi polskimi uczelniami, tam jest proporcja np. 1 pracownik naukowy na 25 lub 27 studentów - no to takie uczelnie będą na tym finansowo tracić - dodał.

Jeżeli nie będziemy mieli dobrze kształcących uczelni, to na nic nam się nie zdadzą plany Morawieckiego, fundusze unijne. Dzisiaj siłą, bogactwem narodu są dobrze wykształceni pracownicy - to jest warunek sine qua non skoku cywilizacyjnego, czy rozwoju cywilizacyjnego Polski - podsumował wicepremier.

(mn)