To dęta sprawa. Nie miałem obowiązku wpisywać dochodów z ministerstwa sprawiedliwości w oświadczeniach majątkowych - mówi reporterowi RMF FM Przemysław Gosiewski. W ten sposób były wicepremier w gabinecie Jarosława Kaczyńskiego komentuje rewelacje tygodnika „Wprost”.

Na przełomie 2000 i 2001 r. Gosiewski pracował jako doradca w gabinecie ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego i jako radca w resorcie. Tygodnik „Wprost” twierdzi, że dochody powinien był wykazać w dwóch oświadczeniach majątkowych: tym, które złożył obejmując mandat posła, i drugim, składanym za cały 2001 r.

Poseł PiS twierdzi, że nie popełnił błędu. W rozmowie z reporterem RMF FM przyznaje, że celowo i świadomie nie wpisał do oświadczenia majątkowego dochodów z ministerstwa sprawiedliwości, bo nie musiał i takie miał wytyczne z Kancelarii Sejmu. Gosiewski utrzymuje, że to było oświadczenie składane na początku kadencji Sejmu, w którym ujawnia się stan majątku i dochody na dzień wypełnienia. Ja wtedy nie byłem pracownikiem ministerstwa sprawiedliwości od czterech miesięcy. Wykazałem dochody, które wówczas uzyskiwałem z innych źródeł; które w fizycznie, w miesiącu, w którym składałem oświadczenie, otrzymałem - mówi Gosiewski.

Jednak Zbigniew Chlebowski z PO twierdzi, że w każdym oświadczeniu, nawet w tym składanym na początku kadencji, trzeba wykazać źródła dochodu z całego roku. Oświadczenie majątkowe jest naprawdę jednoznaczne. Tam są bardzo czytelne, jasne rubryki. Sądzę, że nawet uczeń szkoły podstawowej wypełniłby to oświadczenie w sposób poprawne - zaznacza.

Podobnie twierdzi wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński. Dodaje jednak, że sprawę powinna ostatecznie rozstrzygnąć sejmowa komisja etyki, która bada oświadczenia majątkowe posłów. Warto jednak zaznaczyć, że w 2001 r., gdy Gosiewski złożył swoją deklarację, komisja nie zakwestionowała jego oświadczenia. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Mariusza Piekarskiego: