W eksplozji gazu w Gliwicach zginęła jedna osoba. Wbrew wcześniejszym zapewnieniom straży pożarnej, pod gruzami zawalonego po wybuchu budynku było ciało mężczyzny. Z jego wydobyciem są problemy. Mężczyznę przygniotły płyty stropowe, a podniesienie ich mogłoby teraz grozić zawaleniem części budynku.

Szef strażaków w Gliwicach, z którym rozmawiał nasz reporter, był pewny, że pod gruzami nikogo już nie ma. Bezpośrednio po eksplozji przeszukiwano gruzowisko przy użyciu kamer termowizyjnych. Strażacy ręcznie przebierali też gruz. Teren sprawdzały też psy poszukiwawcze z jednostki w Jastrzębiu Zdroju.

Akcję zakończono,ale ratownicy wrócili na miejsce,bo najprawdopodobniej nie zgadzała się lista rannych i ewakuowanych z listą zameldowanych tam lokatorów. Ciało mężczyzny znaleziono na parterze pod zawalonym stropem - tam, gdzie zniszczenia są największe.

Do wybuchu doszło w trzykondygnacyjnym niewielkim bloku przy ul. Słowackiego w Gliwicach. Eksplozja gazu nastąpiła krótko po godz. 3 nad ranem w środkowym mieszkaniu na parterze jednej z dwóch klatek schodowych budynku. Zawaliły się część zewnętrznej ściany i fragment jednego ze stropów.

W wybuchu ciężko ranne zostały dwie osoby. Inne, lżejsze obrażenia, stwierdzono u sześciorga osób, z których dwie wydobyto spod gruzów. Łącznie do szpitali trafiło ośmioro poszkodowanych. 15 kolejnych mieszkańców ewakuowało się z budynku jeszcze przed przyjazdem straży pożarnej.