Specjaliści straży pożarnej i policji badają przyczyny pożaru w zabytkowym klasztorze ojców Bernardynów w Alwerni w Małopolsce. Wstępnie straty oszacowano na kilka milionów złotych. Na szczęście zabytkowe wnętrze kościoła ocalało. Nic nie stało się również słynnemu obrazowi "Ecce Homo".

Pierwsza wzmianka o łaskami słynącym obrazie pochodzi z roku 1453 roku. Płótno podarował klasztorowi ks. Jan Franciszek Michlajski.

Początkowo strażacy twierdzili, że ogień pojawił się w kotłowni kościoła a potem szybami kominowymi przedostał się na dach budynku. Nie jest to jednak ostateczna wersja.

Po wstępnej analizie, nie można wykluczyć, że ogień mógł pojawić się w innym miejscu niż pierwotnie zakładano. Ta teza, że nad kotłownią, przynajmniej na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo wątpliwa. Pożar mógł powstać bardziej nad wejściem, tym bocznym niż nad kotłownią. To część mieszkalna klasztoru - powiedział reporterowi RMF FM zastępca Komendanta Głównego Straży Pożarnej Janusz Skulich. W tej chwili nie można wykluczyć żadnej wersji przyczyny pożaru. Od zaprószenia ognia po zwarcie instalacji elektrycznej.

Aby odbudować klasztor, potrzebna będzie pomoc

Klasztor był ubezpieczony a to oznacza, że jest szansa na szybkie zdobycie pieniędzy na jego remont. To ważne, bo czas będzie odgrywał kluczową rolę. Trzeba zabezpieczyć przed deszczem wszystkie budynki. Straty sięgają w milionach, spłonął olbrzymi dach, praktycznie na całym obiekcie. Zarówno na części klasztornej, jak i na części kościelnej - powiedział burmistrz Alwerni Jan Rychlik. Bez pomocy z zewnątrz zarówno gmina jak i klasztor nie będą w stanie same sfinansować odbudowy całego kompleksu.