Katolicki Uniwersytet Lubelski z pustą kasą. Uczelnia wpadła w poważne kłopoty finansowe i o pomoc prosi biskupów.

Powodów jest kilka: blisko 30-procentowy spadek chętnych na studia, inwestycje unijne, na które nie udało się uzyskać pieniędzy z MEN, czy wreszcie mniej wpływów z tacy - o 60-70 procent niż to było jeszcze 4-5 lat temu.

Dla części pracowników oznacza to utratę pracy. Do końca roku akademickiego pracę straciły 52 osoby. "Ksiądz rektor nie przedłużał umów tym osobom, którym kończył się okres zatrudnienia, tudzież tym, które pracowały na część etatu" - mówi prorektor Krzysztof  Narecki.

Kolejnej fali redukcji  należy się spodziewać po 17 września. Wtedy ostatecznie skończy się rekrutacja. Na razie jest źle. Rok temu KUL przyjął ponad 10,5 tys. studentów. Teraz jest niewiele ponad 7 tysięcy chętnych.  To przełoży się na kolejne zwolnienia lub ograniczenia godzin dla kilkudziesięciu wykładowców, zwłaszcza w ośrodkach zamiejscowych. Niektóre z nich, jeśli sytuacja się nie zmieni, będą stopniowo wygaszane.