Niebezpieczne zapadlisko na krajowej "jedynce" w okolicy Dąbrowy Górniczej już jest usuwane. Drogowcy pracować będą do jutra. Pojawili się tam rano - m.in. po telefonie od reportera RMF FM.

Wielka dziura w drodze na granicy Dąbrowy Górniczej i Sosnowca powstała najprawdopodobniej w nocy. Był to głęboki na co najmniej kilkanaście centymetrów uskok w poprzek drogi. Samochody ciężarowe mogły bezpiecznie przejechać przez to miejsce tylko wtedy, kiedy najpierw się zatrzymały. W ten sposób dziura jeszcze bardziej się pogłębiała.

Mimo, że to droga ekspresowa, w tym miejscu pojazdy poruszały się w "żółwim tempie". Każde przyspieszenie mogło się skończyć już nie tylko przebiciem opony czy wykrzywieniem felgi, ale bardzo poważnym wypadkiem. Ponieważ jezdnia w tym miejscu jest uszkodzona, ruch odbywał się tylko po jednym pasie. Na drodze w kierunku Cieszyna utworzył się ogromny korek.

Przed południem drogowcy zaczęli usuwać uskok. Sprawa była na tyle poważna, że trzeba było zmienić organizację ruchu i samochody zaczęły jeździć zamkniętym do tej pory pasem jezdni (również przypominającym szwajcarski ser).