Lodołamacz "Gepard" o włos od zatonięcia na Wiśle we Włocławku. Reporter RMF FM Tomasz Fenske dowiedział się, że podczas akcji kruszenia lodu w pobliżu zapory uszkodzony został kadłub statku.

Załoga lodołamacza "Gepard" przeżyła chwile groszy, kiedy okazało się, że kadłub statku nie wytrzymał zderzenia z twardą przeszkodą i nabiera wody. Lodołamacz brał udział w akcji kruszenia lodu w pobliżu stopnia wodnego we Włocławku. Gdyby nie strażacy, jednostka mogłaby zatonąć.

Statek utrzymał się na wodzie tylko dzięki interwencji strażaków, którzy wypompowali z niego wodę. Uczestnicy akcji ratunkowej nie potrafią oszacować, ile wody przedostało się do kadłuba statku. Maszynownia została jednak niemal całkowicie zalana, część urządzeń znajdowała się pod wodą - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM kpt. Dariusz Politkowski z Komendy Miejskiej Straży Pożarnej we Włocławku.

Lodołamacz, asekurowany przez inne jednostki, został ustawiony tak, by można było wciągnąć go na pochylnię. Nie jest jeszcze jasne, co spowodowało uszkodzenia. Zdaniem załogi i strażaków na pewno nie był to lód. Prawdopodobnie kadłub przedziurawił niesiony rzeką duży, twardy element wyrzucony przez stopień wodny. Nie wiadomo na razie, jak znaczne uszkodzenia spowodował. Biorący udział w akcji ratowniczej mówią raczej o rozdarciu czy długiej rysie w poszyciu statku, niż o wybitej dziurze. Uszkodzeniom będzie można się przyjrzeć jednak dopiero po wyciągnięciu lodołamacza na ląd.

W Płocku odwołano alarm powodziowy

Poziom wody w Wiśle w Płocku systematycznie spada. Wczoraj odwołano alarm powodziowy. Na terenie tego miasta obowiązuje obecnie stan pogotowia przeciwpowodziowego. Wczoraj na rzece pracowały cztery lodołamacze, które rozbijały spiętrzoną krę lodową. Dwa z nich przy zaporze włocławskiej.