Za głębokie pęknięcia na nowej trasie ekspresowej S7 Białobrzegi-Jedlińsk na Mazowszu odpowiada wykonawca - ustaliło laboratorium Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Reporter RMF FM Paweł Świąder pierwszy informował o tej drogowej fuszerce, teraz dotarł do wyników raportu przygotowanego przez drogowców.

Fatalne pęknięcia na oddanej 1,5 roku temu ekspresówce

Laboratorium GDDKiA zbadało 8 próbek z trasy ekspresowej S7 Białobrzegi-Jedlińsk. Okazało się, że wykonawca wykonał drogę niezgodnie z projektem. We wszystkich popranych próbka warstwa podbudowy jest za cienka - powinna mieć 14 cm, a miejscami ma tylko 6 cm. Warstwa wiążąca według projektu powinna mieć 8 cm, tymczasem w połowie próbek ma 6-7 cm. Ostatnia - ścieralna - warstwa powinna mieć 4 cm, a w dwóch na osiem próbek ma 3,5 cm.

Tak podróżuje się trasą ekspresową S-7

Z powodu tych zaniedbań półtoraroczna trasa ekspresowa pęka i to do samego spodu, a nawierzchnia kruszy się i ma za małą przyczepność. Jak po całej trasie się jedzie, to czuć, że samochód nie idzie prosto. Powinno się jechać równiutko jak po stole, bo to tej klasy droga - mówili kierowcy na początku marca, gdy reporter RMF FM zajął się tą sprawą.

Teraz wykonawca będzie musiał na swój koszt naprawić drogę. Niestety może to oznaczać, że w niektórych miejscach trzeba będzie ją rozebrać i zbudować od nowa.

To już drugi na Mazowszu przypadek fuszerki przy budowie trasy ekspresowej. Wcześniej za podobne kłopoty z obwodnicą Wyszkowa posadę stracił szef lokalnego oddziału drogowej dyrekcji. Najwidoczniej zabrakło należytego nadzoru podczas budowy. Przyznają to w centrali GDDKiA i zapewniają, że od kilkunastu miesięcy taka sytuacja nie może się już powtórzyć, bo zmieniono zasady kontroli.

Fatalne wykonanie S-7