Nad Sekwaną trwa pierwsza tura wyborów prezydenckich, które według sondaży wzbudzają w tym roku rekordowo małe zainteresowanie wśród potomków Napoleona. Szacuje się, że aż jedna trzecia wyborców w ogóle nie zawita w lokalach wyborczych, co nie zdarzyło się jeszcze nigdy w historii V Republiki.

Wielu komentatorów podkreśla, że kampanie wyborcze obu faworytów - dotychczasowego prezydenta, konserwatysty Jacquesa Chiraca i socjalistycznego premiera Lionela Jospina były wyjątkowo bezbarwne i niewiele się od siebie różniły. Aż dwie trzecie Francuzów przyznaje, że nie widzi zbyt dużych różnić pomiędzy programami wyborczymi Chiraca i Jospina. Zarówno jeden jak i drugi zapowiadają bowiem głownie obniżkę podatków oraz walkę z bezrobociem, biedą i przestępczością. Do tego aż trzy czwarte ankietowanych uważa, że politycy i tak nie spełniają wyborczych obietnic. Słowem nie widać w tym roku wśród nadsekwańskich wyborców żadnej oznaki entuzjazmu. Co więcej niewykluczone są niespodzianki, bo według sondaży jeszcze kilka dni temu prawie połowa Francuzów ciągle nie wiedziała na kogo głosować.

Niedzielę pod znakiem wyborów mają też Węgrzy i Niemcy z landu Saksonia Anhalt. W pierwszym z tych krajów trwa właśnie druga tura wyborów parlamentarnych, która zadecyduje, czy ster rządów pozostanie w rękach premiera Viktora Orbana i jego centroprawicowej partii Fidesz, czy też władzę obejmie obecna opozycja - socjaliści pod wodzą Petera Medgyessy'ego.

Natomiast wybory do parlamentu lokalnego w Saksonii Anhalt traktowane są przez ekspertów jako test popularności ugrupowań przed wrześniową eklekcją do Bundestagu.

16:40