Pętla afer finansowych coraz bardziej zaciska się na szyi prezydenta Jacquesa Chiraca. Paryska prokuratura zrobiła niewygodny prezent francuskiemu przywódcy, który obchodził wczoraj 70. urodziny - oskarżyła o malwersacje finansowe jednego z jego byłych, bliskich współpracowników.

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, panie prezydencie - ironizują francuscy komentatorzy. O malwersacje pieniędzy publicznych oskarżony został Robert Pandraud, były szef gabinetu Chiraca w czasach, gdy ten ostatni piastował funkcję mera Paryża.

Chodzi o pierwszy akt oskarżenia wystawiony w związku z zataczającą coraz szersze kręgi głośną aferą malwersacji i korupcji w paryskim merostwie od połowy lat 70. do połowy lat 90. Właśnie w tym okresie stolicą Francji rządził obecny prezydent republiki.

Chirac odmówił złożenia zeznań w tej sprawie, bo chroni go immunitet związany ze sprawowaniem najwyższej funkcji państwowej. Jednak wielu prawników podejrzewa, że kiedy Jacques Chirac wyprowadzi się z Pałacu Elizejskiego, grozić mu będzie proces.

Niedawna kontrola finansowa wykazała między innymi, że w okresie urzędowania w stołecznym merostwie Chirac wydawał - poza oficjalnymi przyjęciami - aż 300 dolarów dziennie na same owoce i warzywa oraz 100 dolarów dziennie na herbatę i konfitury.

Zobacz również:

Zdaniem zgryźliwych komentatorów, są tylko dwa wytłumaczenia tych wydatków: albo Chirac jest największym na świecie żarłokiem, albo pieniądze te były nielegalnie przeznaczane na inne cele.

07:40